HISTORIA

Gdańska 6: Tego już nie zobaczycie

Przybliżamy historię budynku przy ul. Gdańskiej 6. Informacje pochodzą z książki Romana Peski “Ubecja – czerwone piekło”*.

Tydzień temu poinformowaliśmy, że z dawnej siedziby Gestapo i UB miasto zdejmie tablice upamiętniające, ponieważ budynek został sprzedany. “W tych murach Gestapo a od 1945 roku UB PRL więził i mordował najlepszych synów naszego narodu” informuje jedna z nich. Druga przypomina o akcji odbicia więźniów w czerwcu 1945 roku.

Lektura książki, wydanej w 2000 roku, pozwala uświadomić sobie, że nie istnieje już części zabudowań, cennych z historycznego punktu widzenia. Przypomnijmy- nieruchomość figuruje w Gminnej Ewidencji Zabytków, na terenie jest także stanowisko archeologiczne. Możliwe, że pod ziemią tkwią kości ofiar aparatu represji – IPN szuka informacji na ten temat.

Słychać stąd było krzyk katowanych

Pabianicki obiekt był jedną z wielu katowni UB rozsianych po całym kraju. Peska pisze, że gmach przy ulicy Gdańskiej 6 wybudowany został prawdopodobnie u początku lat dwudziestych i stanowił własność żydowską. “Początkowo był to budynek mieszkalny, potem mieściły się tu różne instytucje, m.in. w latach trzydziestych przychodnia lekarska. Po wkroczeniu wojsk niemieckich w 1939 r. zajęty został przez “Kriminalpolizei” łącznie z gestapo, które miało również filię przy ulicy Mariańskiej i Warszawskiej. Tu przebywali aresztowani Polacy poddawani bestialskim torturom, a wśród nich wielu harcerzy z Szarych Szeregów pabianickiego hufca. Zadaniem Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego, zbudowanych na wzór Gestapo i NKWD, było niszczenie zachowań sprzecznych z z założeniami doktryny komunistycznej.

Lokalizacja UB przy ul. Gdańskiej 6 nie była przypadkowa. Niebagatelne znaczenie miało “bezpośrednie sąsiedztwo z kwaterą ZWM – przybocznej gwardii i wylęgarni ubeków, bazy wojska sowieckiego i NKWD w końcu ulicy Gdańskiej. Potem sąsiadem UB, na którego można było liczyć została komenda miejska MO przy ul. Garncarskiej”.

“Przybliżone szacunki wskazują, że przez pabianicką katownię UB w latach 1949-55 przeszło kilka tysięcy ludzi, w tym głównie wywodzących się z b. powiatu łaskiego (Pabianice należały do powiatu łaskiego – przyp. red.);  “Często pojawiali się tu członkowie rodzin przebywającego w areszcie męża, brata, syna. Oni to słyszeli nieraz krzyk katowanego człowieka” – pisze Peska.

W początkowej fazie okupacji obiekt przy ul. Gdańskiej został rozbudowany. Nowa część to budynek aresztu od strony kina wraz z garażami oraz murowane ogrodzenie od strony parku” (…) “Po przejęciu obiektu w dniu 22.01. 1945 r. przez PUBP dobudowano tzw. spacernik dla aresztantów o wymiarach ok. 15 na 5 m i wysokości 4-5 m. Na dziedzińcu po jego prawej stronie wybudowano pomieszczenie – bunkier bez okien o powierzchni ok. 4 m.kw. i wysokości ok. 2 m z obniżoną o ok. 50- 70 cm betonową  poziomie betonowej posadzką. “Najprawdopodobniej mieścił się tu karcer – miejsce przebywania aresztantów o szczególnie zaostrzonym rygorze” podejrzewa autor.

Na zdjęciach powstałych w ramach projektu naukowo- badawczego IPN “Ślady” (ilustracja główna) widać ogrodzenie od strony południowej, na tyłach – budynki aresztu i garaże. To niedawno “zniknęło”. Widoczny jest także nieświeży już baner – pozostałość po biurze posła Andrzeja Biernata,  jeszcze nie tak dawno ministra sportu i wpływowego polityka PO (kilka lat temu w atmosferze skandalu zakończył karierę).

 

Nie ma już bramy i ogrodzenia.

Po 1956 roku i przepoczwarzeniu się UB na SB w budynku została zlokalizowana komenda Miejska MO i UB. Pozostało tak do lat siedemdziesiątych, nim milicja przeprowadziła się na Żeromskiego. Potem jakiś czas budynek stał wolny, następnie następnie wprowadziło się tu miejskie archiwum, Prokuratura Rejonowa, Polski Komitet Opieki Społecznej, ZHP, ZMP.

Roman Peska ponad 20 lat temu napisał, że “mimo braku dopływu promieni słonecznych zakiełkowała w tej ziemi otoczonej betonem brzózka, dziś jest to dorodna i piękna brzoza, która mimo otaczającego ją zewsząd betonu pnie się coraz wyżej , stając się jak gdyby pomnikiem pamięci męczeństwa patriotów tu katowanych. mordowanych i grzebanych”. W przypisie dodał, że niektórzy ludzie twierdzą, że źródeł tego “zielonego urodzaju” wokół tego obiektu , należy się dopatrywać w ludzkiej krwi, którą są przesiąknięte mury, beton i ziemia tej katowni. Czy pisał o którejś z widocznych na zdjęciu obok? >>>

 

(Fot. slady.ipn.gov.pl/ redakcja)

——————————————————————————————————————————————————

Oficyna Wydawnicza “Pamięć”, Pabianice 2000

*Dwa lata temu pabianiczanin Roman Peska otrzymał pośmiertnie Nagrodę Honorową „Świadek Historii”, przyznaną przez Instytut Pamięci Narodowej. Był m.in. jednym z pierwszych w regionie popularyzatorów wiedzy o Konspiracyjnym Wojsku Polskim i Stanisławie Sojczyńskim „Warszycu”, wydawcą i autorem publikacji historycznych (poświęconych m.in. zbrojnym organizacjom antykomunistycznym po II wojnie światowej). Dzięki własnym poszukiwaniom oraz współpracy ze środowiskami kombatanckimi zgromadził pokaźny zbiór pamiątek i dokumentów, które w 2018 zostały przekazane przez syna do Archiwum Oddziału IPN w Łodzi.