6-letni Marcel Biesiacki z Łodzi urodził się zdrowy i pięknie się rozwijał. Gdy miał roczek, zaczął stawiać pierwsze kroki. Kilka miesięcy później coś się zmieniło – miał problemy z równowagą, przewracał się, potykał, wpadał na krzesła i drzwi. Rodzice poszli z Marcelem do okulisty, który stwierdził, że wszystko jest w porządku. To samo powiedział neurolog. Tomograf nie wykazał nieprawidłowości. Ale z Marcelem było coraz gorzej…
Gdy miał 3 lata, ponownie trafił do szpitala. Tam zrobiono mu badanie dna oka, które wykazało retinopatię – traci wzrok i wkrótce będzie ślepy.
– Myśleliśmy tylko o tym, że Marcel może oślepnąć, a wtedy nie zobaczy naszych twarzy, błękitu nieba, morza, zieleni trawy… Nie obejrzy bajki w telewizji, nie dowie się, jaki piękny jest świat – mówi mama chłopca.
Wtedy rodzice myśleli, że utrata wzroku to największa tragedia, ale Marcel ma też niedosłuch, problemy z równowagą, chodzeniem i zaburzenia snu. Stale się potyka, bolą go nogi.
„Lekarze podejrzewają chorobę Bettena – jest genetyczna, postępująca, nieuleczalna. Można walczyć z objawami, ale nie przyczyną. Prowadzi ona do tego, że dziecko ślepnie, przestaje się poruszać, często zostaje rośliną… Zniszczenie komórek nerwowych w końcu prowadzi do śmierci” – czytamy na stronie zbiórki.
Prawe oko 6-latka jest już zupełnie ślepe. Lewe widzi tylko w 30% i z każdym dniem coraz bardziej pogrąża się w mroku. Marcel musi być poddany przeszczepowi komórek macierzystych – to szansa na polepszenie jego stanu zdrowia. Jest nadzieja, że zatrzyma to utratę wzroku. Celem jest zbiórka 110 tys. złotych, na koncie są 24 tys.
– Ciężko nam nawet o tym myśleć, ale widzimy, że stan synka pogarsza się z każdym dniem… Marcel nie chodzi sam już nawet do toalety. Musimy jechać na przeszczep jak najszybciej. Klinika wyznacza termin przyjazdu miesiąc po przelewie, dlatego błagamy o pomoc – dodaje mama chłopca.