Zdaniem eksperta pleśniawka nie zagraża zdrowym organizmom.
Atmosferę oczekiwania na atrakcje na Lewitynie zepsuły zdechłe ryby, wypływające na powierzchnię. O niepokojącym zjawisku poinformowali nas czytelnicy.
To nieapetyczny widok. Ryby z zielonooliwkowym, naroślowatym nalotem i ciemniejszymi na końcu watowatymi kłaczkami zaczęły gnić w pełnym słońcu, najwięcej jest ich w okolicy mostu. Gorzej jest po jego drugiej stronie, w okolicach trzcin – tu natknęliśmy się na rybne cmentarzysko.
Zaproszony wczoraj przez prezydenta dr Mariusz Tszydel z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego tłumaczył, że ryby zdechły, bo zaatakowała je pleśniawka. Wywołują ją dwa rodzaje grzybów, powszechnych w akwenach.
– Pleśniawka atakuje tylko chore, osłabione osobniki. Czy mogły się pochorować od wody? Nie. Ta systematycznie jest monitorowana. Karpie i karasie z pleśniawką musiały znaleźć się w zbiorniku w wyniku niekontrolowanego, spontanicznego zarybienia. Ktoś mógł po prostu wrzucić słabe karasie i karpie albo już chore. Nie jesteśmy w stanie już tego ustalić. Ryby tych gatunków nie mogły dostać się z Dobrzynki, gdyż takie nie występują w tej rzece albo tylko sporadycznie – mówił dr Tszydel.
Jak powiedział naukowiec, ryby niebawem nie powinny szpecić krajobrazu: – Z dwóch powodów. Po prostu te, które się zaraziły, dokonają żywota, Po drugie – wyższa temperatura wody nie sprzyja rozwojowi pleśniawki. Na pewno z powodu pleśniawki nie będzie zakazu kąpieli – uspokajał biolog.
Aby pod koniec czerwca można było się kąpać, sanepid musi wyrazić na to zgodę. Wcześniej zapozna się z wynikami badań akredytowanego laboratorium.
– Ustalamy właśnie harmonogram działań w tej sprawie – usłyszeliśmy od Piotra Adamskiego, dyrektora MOSiR.
W 4-hektarowym zbiorniku na Lewitynie żyją następujące gatunki ryb: słonecznica, wzdręga, karaś srebrzysty, płoć, amur biały, czebaczek amurski, kiełb pospolity, karp, lin, sandacz, jazgarz, szczupak, okoń.