Kupcy z targowiska przy Moniuszki po kilkunastu latach doczekali się szaletu z prawdziwego zdarzenia. Okazuje się jednak, że zdążyli przyzwyczaić się do załatwiania potrzeb fizjologicznych w kontenerze toi toi. W piśmie do prezydenta Pabianic wnieśli o pozostawienie zastępczego wc.
Kupcy na szalet wraz z pomieszczeniem gospodarczym i socjalnym czekali od 2009 roku, W końcu znalazła się firma, która za 300 tys. zł brutto dokończyła zapomnianą inwestycję przy ul. Południowej. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Wybrukowano nawet dojście do szaletu, jest i miejsce na trawnik. Za korzystanie z wc trzeba płacić 1 zł. I tu zaczął się problem.
-Za korzystania z kontenera się nic nie płaci i mam bliżej, nie będę przechodzić przez ulicę – usłyszeliśmy od jednej z handlujących na rynku kobiet.
Takich głosów jest więcej. Kupcy napisali nawet do prezydenta Pabianic. Chcą, by ten pozostawił kontener. Grzegorz Mackiewicz w tej sprawie jest jednak nieugięty.
– Prezydent nie zgodził się. Za kontener – wydzierżawienie go od prywatnej formy, środki czystości, sprzątanie, papier toaletowy, wodę, oświetlenie – trzeba płacić w skali roku około 30 tys. złotych. Miasto zainwestowało w dokończenie budowy szaletu. Płacenie za kontener byłoby niegospodarnością – mówi Andrzej Barański, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich.
Toi toi ma z targowiska zniknąć w marcu. Umowa jest w trakcie rozwiązywania.