Murarz swoje, ubezpieczyciel swoje. Pabianiczanka skazana na życie w ruinie.
Od wypadku na skrzyżowaniu ulic Nawrockiego i 20 Stycznia minęły dwa miesiące. 8 grudnia 2018 roku Audi, po nieustąpieniu pierwszeństwa i zderzeniu z Citroenem, wylądowało na ścianie kamienicy (obok wejścia do kwiaciarni) i niemal pionowo zatrzymało się na dwóch kołach, wspierając się o latarnię (CZYTAJ TUTAJ).
Następnego dnia odwiedziliśmy pabianiczankę, której mieszkanie ucierpiało (CZYTAJ TUTAJ). Pęknięty mur widoczny z zewnątrz nie oddawał skali zniszczeń w środku: – Usłyszałam potworny huk, nie wiedziałam, co się stało. Poszłam do drugiego pokoju, a tam wszędzie był kurz i pył. Kiedy opadł, zobaczyłam, że część ściany spadła na łóżko. Szczęście, że nikt tam nie spał – powiedziała na naszych łamach Elżbieta Sydlik-Krankowska.
Rzędy cegieł znalazły się i na łóżku, i na podłodze. Pokój był wyremontowany wiosną 2018, a wyglądał jak po wybuchu. Tuż po wypadku, późnym wieczorem inspektorzy nadzoru budowlanego byli u pani Eli – stwierdzili, że pokój nie nadaje się do zamieszkiwania. Nie mogła także posprzątać pobojowiska, bo straty musieli obejrzeć specjaliści i rzeczoznawcy. Od tamtej pory nic się zmieniło…
– Ściana jak była rozwalona, tak jest. I zakaz nadzoru budowlanego nadal obowiązuje, nie używamy tego pokoju. Murarz wstępnie wycenił koszty na 5000 zł, nie licząc zniszczonych mebli i paneli, a ubezpieczenie chce mi dać 1200 zł. Czekam na sporządzenie szczegółowego kosztorysu i będę walczyć – mówi pani Ela.
Nawet jeśli pozyska potrzebną sumę, zniszczeń nie naprawi od razu: – Roboty i tak mogą ruszyć dopiero wiosną, bo trzeba rozebrać całą ścianę i praktycznie postawić ją od nowa. A przez cały ten czas przez pęknięcia wpada mi zimno do domu – dodaje.
Bardzo pani współczuję :( życzę powodzenia w walce!
niech młodziaki same odpracują szkody , to będzie nauczka!
Przez idiotę za kółkiem, kobieta ma dużo problemów. Tylko współczuć. A czy ten idiota chociaż przyszedł i przeprosił za wyrządzoną szkodę? Jak znam zycie, o czymś takim nawet nie pomyślał. Zlom wyklepał i dalej sieje glupotą na drodze.
Najprostsza sprawa to prywatny pozew karny o zniszczenie mienia znacznej wartości. A po wyroku skazującym pozew cywilny.