Chociaż znajduje się niemal w centrum, ale jest na jakby uboczu, zapomniana. Świątyni u zbiegu ul. Warszawskiej i Kaplicznej patronuje św. Florian. Jego wspomnienie przypada jutro (4 maja).
Chyba każdy św. Floriana kojarzy z tym, że patronuje strażakom. Święty ma jednak dużo szersze kompetencje. Opiekuje się wykonawcami wszystkich zawodów związanych z ogniem: strażakami, hutnikami i koksownikami, kominiarzami, garncarzami, piekarzami.
W ikonografii przedstawiany jest najczęściej w stroju rzymskiego oficera, z naczyniem z wodą do gaszenia ognia, lub wprost gaszącego pożar. W pabianickim kościele św. Floriana postać patrona widoczna jest na obrazie w ołtarzu głównym. Widzimy świętego w stroju dowódcy, ma w ręku proporzec zwycięzcy, tuż pod jego postacią jest płonący dom. Święty walczy z pożarem. Na dole obrazu jest kamień młyński uwieszony mu u szyi przed męczeńską śmiercią. Przy bocznym ołtarzu ustawiono figurę świętego.
–Z kolei w kościelnym skarbcu przechowujemy relikwie św. Floriana. To fragment kości męczennika – mówi ks. kanonik Piotr Szubski, proboszcz parafii św. Floriana w Pabianicach.
Co wiadomo na temat św. Floriana
Biografowie podają, że urodził się w 250 r. w Austrii w Noricum. Był dowódcą II legionu Italskiego. Służył w wojsku 25 lat. Za męstwo, prawość, wierne spełnianie powinności żołnierskich został dowódcą w randze oficera. Po skończonej służbie wojskowej pełnił obowiązki urzędnika, szefa kancelarii namiestnika w Lauriacum. Do jego zadań w tym czasie należało organizowanie oddziałów zajmujących się walką pożarami i ratowaniem ludności cywilnej przed żywiołem ognia.
Gdy wybuchło prześladowanie wierzących legionistów, Florian wyznał – “Ja też jestem chrześcijaninem”. Modlił się – “Panie Boże Tobie zaufałem”. Razem ze swymi poddanymi poniósł śmierć męczeńską, bo nad swoje życie cenił wyznanie wiary i obronę jej przed poganami. Został utopiony w rzece Enns w Austrii.
Pewien biograf świętego Floriana, wpisując go w kontekst niekończących się prześladowań chrześcijan zaznacza, że niewielu dziś poszłoby za przykładem św. Floriana męczennika, nic nam wprawdzie nie grozi za wyznawanie wiary, jednakże jest niewielu takich, co otwarcie stają w obranie wiary, ponieważ niewielu jest do niej przekonanych tak, żeby za nią oddać swoje życie. (Więcej TUTAJ)
Kościół na cmentarzu powstańców
Pabianicki kościół (początkowo – kaplica) św. Floriana został zbudowany na dawnym cmentarzysku poległych w 1831 i 1863 roku podczas powstań narodowych. Początkowo miał za patrona mieć św. Mikołaja – na cześć cara (Królestwo Polskie należało wówczas do Imperium Rosyjskiego). Ostatecznie udało się przeforsować jednak św. Floriana, gdyż okolica była często pustoszona przez pożary, więc modły za jego pośrednictwem miały powstrzymać tę plagę.
Po licznych trudnościach związanych z uzyskaniem zezwolenia na budowę, prace ruszyły w 1898, a w roku 1900 już oddano do kultu i dokonano aktu poświęcenia jeszcze nie całkiem wykończonej świątyni. W 1916 r. uczczono w naszym kościele bohaterów powstań narodowych listopadowego i styczniowego przy okazji pochodu z okazji 125. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja.
W 1925 r. wznowiono prace przy kościele, koszty prac pokryło społeczeństwo Pabianic, stowarzyszenia, zakłady przemysłowe, organizowano różne występy, a zyski przeznaczano na dalsze prace. Parafię w obecnym kształcie erygował biskup Józef Rozwadowski w sierpniu 1969 r.
“Nasz kościół jest miejscem kultu czci naszej chrześcijańskiej wiary, ale jest także miejscem pamięci narodowej. Idąc przez parkan kościelny pomyśl przez chwilę, że tu wśród tych drzew , gdzie stoi statua Matki Bożej Niepokalanej, tu składali swe prochy nasi przodkowie, którzy przed nami byli, bo nic się nie rozpoczyna od teraz, wszystko co jest, nas poprzedziło i ma ciąg dalszy istnienia” – czytamy na stronie internetowej parafii.