Pabianicka policja odpiera zarzuty i wyjaśnia, jak wyglądały poszukiwania. Są rozbieżności.
Materiał z Pabianic dotyczący zaginięcia i śmierci 19-latki został wyemitowany w minioną niedzielę na antenie Polsatu (CZYTAJ TUTAJ). Wystąpili w nim m.in. mama i chłopak Pauliny, którzy zarzucili, że pabianicka policja zignorowała pierwsze zgłoszenie o zniknięciu.
– Zaginięcie zgłosiłam już rano, ale zbagatelizowano je i kazano mi szukać córki na własną rękę. Po obdzwonieniu szpitali, znajomych i innych miejsc wróciłam po południu – powiedziała Emilia Młostoń.
– Policjanci śmiali się, że może poszła na imprezę i się przedłużyło. Nie potraktowano nas poważnie – dodał Igor, chłopak Pauliny.
Jak twierdzą najbliżsi, pokazali policji wiadomości, w których dziewczyna pisała, że odbierze sobie życie (zaginięciu nadano jednak III, najniższą kategorię). Oficer prasowy z KWP Łódź mówił z kolei, że nic nie wskazywało na to, aby dziewczyna chciała to zrobić. Na koniec materiału dziennikarka rozmawiała telefonicznie z mł. insp. Tomaszem Szwedem, komendantem KPP w Pabianicach, który powiedział, że wszczęto procedurę wyjaśniającą i okoliczności całej sprawy zostaną wnikliwie zbadane.
Policja nie zgadza się z tezami w programie
Tymczasem pabianicka policja podkreśla, że po informacjach uzyskanych od najbliższych Pauliny nie stwierdzono realnego zagrożenia życia. W stanowisku, jakie otrzymaliśmy, nie ma też nic o smsach. Z wyjaśnień wynika, że postąpiono zgodnie z procedurą i do tej pory nie wpłynęła żadna skarga na sposób działania funkcjonariuszy. Mimo to komendant po emisji materiału telewizyjnego „wszczął czynności w celu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości, które zostały zasugerowane”.
Oto pełna treść komunikatu:
„26 marca 2019 roku przed południem zgłosiła się do pabianickiej komendy matka 19-latki. Przy pierwszym kontakcie z pracownicą cywilną “recepcji” szukała porady odnośnie niepowrotu swojej pełnoletniej córki na noc do domu. Ponieważ matka dziewczyny miała bardzo mało informacji co do okoliczności zaistniałej sytuacji, pracownica zgodnie ze swoim doświadczeniem zawodowym zasugerowała, aby najpierw poczyniła we własnym zakresie niezbędne ustalenia zarówno wśród znajomych i rodziny, jak również sprawdziła placówki medyczne. Jednocześnie poinformowała, że jeśli nadal nie będzie miała kontaktu z córką, powinna zgłosić się celem przyjęcia zawiadomienia. Kobieta zgłosiła się ponownie do komendy jeszcze tego samego dnia, gdzie pełniąca dyżur policjantka przyjęła od niej zawiadomienie o zaginięciu osoby.
W trakcie zgłoszenia matka oświadczyła, że w ostatnim czasie nic nie wskazywało, aby córka miała problemy. Jak twierdziła zachowywała się normalnie, miała szerokie grono znajomych, szukała pracy i miała plany na przyszłość. Matka nie potrafiła wskazać przyczyn lub okoliczności zaginięcia. Oceniając przekazane informacje nie stwierdzono, aby występowało realne i bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia. Niezależnie od tego policjanci od razu wszczęli odpowiednie procedury i równolegle do przyjmowanego zawiadomienia dokonali sprawdzeń miejsc wskazanych przez matkę z wynikiem negatywnym.
Rozmawiali ze znajomymi nastolatki, sprawdzali monitoring z różnych miejsc w tym także ze środków komunikacji miejskiej, opublikowali fotokomunikat, weryfikowali różne znajomości także te z innych części kraju, sprawdzali placówki medyczne, dworce, hotele oraz wszelkie dane teleinformatyczne.
Przez następne dni policjanci wykonali wiele czynności zmierzających do ustalenia miejsca, gdzie mogła ostatnio być widziana zaginiona. Istotnym było wskazanie rejonu, w którym należało rozpocząć poszukiwania w terenie. Kluczowe dla sprawy były ustalenia monitoringu na terenie Dobronia, na którym ujawniono wizerunek zaginionej. Te informacje potwierdzały również uzyskane przez policjantów ustalenia telekomunikacyjne. Stąd też 29 marca 2019 roku została przeprowadzona na szeroką skalę akcja poszukiwawczą, podczas której odnaleziono w lesie zwłoki 19-latki. Na miejscu przeprowadzono oględziny pod nadzorem prokuratora Prokuratury Rejonowej w Łasku i przy udziale biegłego medycyny sądowej, które wstępnie wskazywały czas zgonu na kilka dni przed odnalezieniem ciała i wykluczały udział osób trzecich. Wskazuje to, iż we wtorek w chwili przyjmowania zawiadomienia o zaginięciu 19-latka już nie żyła.
Do chwili obecnej nie wpłynęła żadna skarga ze strony rodziny zaginionej, dlatego po emisji materiału telewizyjnego komendant wszczął czynności w celu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości, które zostały zasugerowane”.
W historie pt: “Zrobnilismy wszystko, co moglismy, a zarzuty rodziny sa bezpodstawne” zgodzic sie tylko moga osoby, ktore nigdy nic nie zglaszaly na komisariacie w Pabianicach! Ta “pracownica cywilna”, jak i zreszta kazdy inny funkcjonariusz MO wychylajacy sie zza okienka to jedno wielkie nieporozumienie! Bywalem tam kilkakrotnie z roznymi zgloszeniami i za kazdym razem jest to samo… splawienie w jak najktorszym czasie, ewentualnie zniechecenie do skladania jakichkolwiek problemow, ktore moglyby potencjalnie spowodowac zwiekszenie obowiazkow pracujacych tam osob! “Prosze usiasc i zaczekac…” a na pytanie, jka dlugo – odpowiedz standardowa – kilka godzin! Bo akurat nie ma nikogo, kto zajalby sie zglaszanym problemem. Standard! Dlatego jest przekonany, ze w tym przypadku bylo podobnie! Ludzie, jesli juz faktycznie musicie sie tam pojawic to nie dajcie sie splawic! Oni tam siedza dla nas, a nie dla wlasnego sw spokoju! Wystarczy troche narobic szumy w poczekalnie, a gwarantuje, ze zaraz ktos sie wami zajmie! Sprawdzone na wlasnej skorze! Szkoda tylko, ze przy tak waznym problemie, jakim bylo zaginiecie tej dziewczyny, nikt nie byl uparty az do bolu, zeby tym baranom z orzelkiem na czapce otworzyc oczy i zmusic do szybszego dzialania! Ciekawe, czy ktokolwiek, kto tego dnia pelnil sluzbe, ma chociaz najmniejsze wyrzytu sumienia, ze mogl cos zrobic, aby uratowac tak mlode jeszcze zycie…
Jak można szybciej działać we wtorek, jak dziewczyna nie żyła w poniedziałek??
A co mieli powiedzieć? Jeszcze żyła, ale nie podjęliśmy interwencji, bo pracownik cywilny ocenił, ze nie ma ku temu podstaw, bo liczą się sprawy, które można szybko zamknąć dla lepszej statystyki, bo przecież z tego soe rozliczają przed swoim przełożonym. A tu może faktycznie dziewczyna tak „dla jaj” wyszła i wróci, jak soe wyszaleje! Podstawowy problem z naszymi służbami! Niewinny, jest traktowany, jak potencjalny winny – tak na wszelki wypadek, ofiara, jak napastnik, okradziony, jako złodziej itd… a milicjantom dupska rosną od siedzenia na stołkach! Te osoby, które siedziały wówczas na dyżurce, maja te biedna młoda kobietę na sumieniu i kropka! Tylko, kto się do tego przyzna?
Biegli nie są w stanie ustalić czy to był na pewno poniedziałek!!!. Najważniejsze było ściągnąć ostatnie połączenia z telefonu i gdzie się ostatnio logował, i kiedy. Teraz swoje nieróbstwo będą tłumaczyć tym, że ona umarła w poniedziałek. Też wiem jak pracuje policja, też parę razy byłam i zgłaszałam różne rzeczy to żaden dupy nie ruszył, ale to w innej komendzie. Nawet jak się idzie z dowodem rzeczowym o przestępstwie to trzeba czekać pół dnia, żeby chcieli obejrzeć nagranie i ewentualnie przesłuchać. Postępowanie po tygodniu.