FAKTY HISTORIA

Późniejszy dziennikarz w rejestrze agentów PRL

• Piszemy o akcji SB, jaka rozegrała się w Pabianicach w mrocznym czasie stanu wojennego.
• Na “scenie” widzimy przyjaciół, którzy zachowują się w różny sposób. Inne są też ich losy. Jeden trafia do więzienia, drugiego odnajdujemy w spisie współpracowników bezpieki.
• Nasza rekonstrukcja wydarzeń oparta jest na dokumentach z archiwum Instytutu Pamięci Narodowej.

Nie wiadomo, jak długo trwały działania operacyjne ani kto dał cynk, ale pewne jest, że 26 sierpnia 1982 roku do bloku przy ul. Trębackiej weszli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa. W Polsce trwał akurat stan wojenny, ogłoszony 13 grudnia 1981 roku.

To był dramatyczny czas. Na ulice wyjechały czołgi, a działacze opozycji zostali aresztowani. Aparat represji PRL nie odpuszczał i cały czas zawzięcie tropił wrogów komunistycznego ustroju. Na przykład takich, którzy zajmowali się drukowaniem podziemnych materiałów. Zbigniew Libera, słynny dziś polski artysta, był jednym z nich.

Pamiętnego sierpniowego dnia w jego mieszkaniu oraz piwnicy esbecy znaleźli m.in. biuletyny, ulotki, plakaty, stempel z napisem “Solidarność”, wałki pokryte farbą drukarską, dwa pudełka od zapałek z drukarskimi czcionkami. Na pytanie, dlaczego ma wygolona głowę, Libera odpowiedział otwarcie, że na znak protestu wobec sytuacji w kraju (notatka o jego buntowniczej naturze wobec otaczającej rzeczywistości widnieje w sprawozdaniu z przeprowadzonych działań).

Kiedy funkcjonariusze przetrzepywali wszystkie kąty, do mieszkania Libery wszedł Roman Kubiak, jego rówieśnik, student ekonomii na UŁ (razem z Liberą tworzyli podziemne pismo pt. “Bibuła”, przed Kubiakiem był ostatni rok na uczelni).

Jak czytamy: “Nie potrafił on bliżej określić celu swojego przyjścia do Libery. Widząc czynności, jakie przeprowadzane są w mieszkaniu Libery oświadczył, że jest w posiadaniu ulotek i innych nielegalnych materiałów, które jest gotów dobrowolnie wydać”.

Esbecy wyprowadzili Liberę z bloku. Został aresztowany, a sąd skazał go za produkcję i kolportaż antyreżimowych druków na 1,5 roku wiezienia. Wyszedł po roku na mocy amnestii ogłoszonej z racji pielgrzymki Jana Pawła II do Polski.

Kubiak słowa dotrzymał, pojechał z funkcjonariuszami do swojego mieszkania. Dobrowolnie dał im m.in.: grafikę z przerobionym obrazem “Krzyk” Muncha, kalki, ulotki. Funkcjonariuszy zainteresowała też maszyna do pisania marki “Predom Łucznik”.

Następnie student został przewieziony do Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Łodzi. Tam zatrzymano go “do dalszej dyspozycji” i jak głosi kolejne zdanie w meldunku dotyczącym opisywanego wydarzenia: “w związku z powyższym założono sprawę operacyjnego rozpracowania krypt. »LINOTYP«”.

31 sierpnia 1982 r. Kubiak został zarejestrowany jako kandydat na tajnego współpracownika. Niecały miesiąc później, 29 września figuruje już jako TW o pseudonimie “Dunecki”. Nowemu współpracownikowi zwykle zakładano teczkę personalną i teczkę pracy (w tym przypadku nie ma po nich śladu). Jak czytamy w jednym z dokumentów, “współpracę rozwiązano z powodu choroby”.

Dokumenty złożono do archiwum w połowie grudnia 1983 roku (tak postępowano zazwyczaj po ustaniu współpracy). Materiały (i mikrofilm) zostały zniszczone protokołem brakowania, co nastąpiło pod koniec stycznia 1990 roku.

Między “Lakmusem” a “Duneckim”

Najprawdopodobniej w momencie swojej “przygody” z SB Kubiak nie należał już do PZPR (w dokumentacji paszportowej z 1984 roku sporządzonej z okazji wyjazdu do Danii i RFN w rubryczce dotyczącej przynależności do organizacji politycznych jest informacja: “nie należy”), jest już magistrem ekonomii, pracuje jako dziennikarz. Legitymację partyjną otrzymał w roku 1979 jako jeden z najlepszych maturzystów. Kandydatem do PZPR został rok wcześniej – po wygraniu Miejskiego Turnieju Wiedzy o Partii.

Bohater tego tekstu jest obecnie wydawcą powstałego pod koniec lat 90. “Życia Pabianic”. Jest także wydawcą i autorem książki “My, pabianiczanie”. W sylwetce poświęconej Liberze pisze o sierpniowej rewizji w jego mieszkaniu. Odnotowuje też, że za drukowanie nielegalnych materiałów i gazetek kolega w więzieniu spędził rok. Pomija, iż sam był naocznym świadkiem najścia przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Przywołuje wspomnienia Libery. Padają w nich słowa o przyjaźni z Romkiem Kubiakiem, przyszłym dziennikarzem.

Kubiak to także poeta o pseudonimie “Lakmus”, działający w pabianickim środowisku solidarnościowym i artystycznym. W 1983 powstał podziemny tomik wierszy. Zdobi go ilustracja znanego rysownika Sławomira Łuczyńskiego. Autor wierszy obrazuje rygory stanu wojennego, przeciwstawia się kneblowaniu ust, zamykaniu w więzieniach osób spragnionych wolności i walczących o nią, pochyla się nad zabitymi ofiarami totalitaryzmu.

“Głupcem ten, co knebluje usta
Choć to nawet generał czy car
Nie usłyszy
Lecz zetrze go jutro
Wieczna prawda

NO PASARAN”

w innym miejscu:

“I cóż Pan na to – Marks
Że naród karnie znów staje
Po kromkę suchego chleba
Że milczy znów pod gruzami
Oszczerstw i kłamstw”

I cóż Pan na to – Kubiak?

Dziennikarz nie odniósł się do wątku dotyczącego współpracy, zawartego w dwóch redakcyjnych mailach. Na pierwszą korespondencję z naszej strony odpowiedział następująco:

“Moje kontakty ze służbą bezpieczeństwa PRL polegały na relacjach: ofiara – oprawcy. Byłem aresztowany, przesłuchiwany, zastraszany. Działo się to 37 lat temu, gdy byłem studentem. Pierwszy raz zetknąłem się z bezpieką w stanie wojennym (sierpień 1982), kiedy to zostałem zatrzymany w progu mieszkania kolegi, gdzie funkcjonowała podziemna drukarnia ulotek. Reperkusje trwały kilka miesięcy. Składały się na to kolejne zatrzymania i przesłuchania w komendzie przy ul. Lutomierskiej w Łodzi. Ustały w okolicznościach dla mnie dramatycznych, do których nie chciałbym wracać wspomnieniami. O każdym z wymienionych zdarzeń powiadamiałem na bieżąco osoby z mojego najbliższego otoczenia. Od tamtej pory (1983) nie byłem zatrzymywany, nie dostawałem wezwań i więcej nie spotkałem żadnego z tych ubeków”.

Po drugim mailu, w którym wymieniliśmy pseudonim “Dunecki”, zamilkł. 

 Magdalena Hodak*
*Autorka wcześniej opublikowała teksty o zarejestrowanych jako TW: Eugeniuszu Debichu (“Wysoki”) oraz księżach: Ryszardzie Olszewskim (“Wiktor”, “Julian”) i Janie Szubie (“Ekumen”).
Notki

Zbigniew Libera, pabianiczanin (rocznik 1959), fotograf, autor instalacji, filmów wideo. Współtworzył najciekawsze środowiska i przedsięwzięcia sztuki niezależnej w Polsce. W latach 1980-1986 związany ze środowiskiem łódzkiego „Strychu” i „Kultury Zgrzytu”. Pierwsza wystawa – wiosna 1982, niedługo przed aresztowaniem. W swoich pracach analizuje i krytykuje przyjęte konwencje, kulturę masową, tradycyjne modele wychowania, porusza kwestie manipulowania rzeczywistością przez media. Jego najbardziej znane dzieła to: “Obrzędy intymne”, “Jak tresuje się dziewczynki”, “Urządzenia korekcyjne”, “Lego. Obóz koncentracyjny” czy “Pozytywy”. Prace pabianiczanina znajdują się m.in. w zbiorach CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, Narodowej Galerii Sztuki “Zachęta” w Warszawie, Muzeum Sztuki w Łodzi, Jewish Museum w Nowym Jorku, Haus der Geschichte w Bonn. Od 2006 prowadzi nomadyczny tryb życia.

Roman Kubiak – pabianiczanin (rocznik 1959), dziennikarz, redaktor, audytor, szkoleniowiec, autor książek. Karierę dziennikarską rozpoczął w 1984 roku w łódzkim tygodniku “Odgłosy”. Po przemianie ustrojowej zajął się tworzeniem “Nowego Życia Pabianic”, następnie “Życia Pabianic” – jest współudziałowcem w spółce wydającej ten tygodnik. To także autor monografii gminy Ksawerów pt. “Między Nerem a Dobrzynką”, wydanej przez Urząd Gminy Ksawerów wiosną br. Z kolei w listopadzie światło dzienne ujrzała książka “My, pabianiczanie”. Roman Kubiak zwrócił się z inicjatywą wsparcia tej publikacji do samorządów i spółek miejskich. Pozycja zadebiutowała podczas miejskich obchodów Narodowego Święta Niepodległości.

Ilustracja główna: zdjęcia przedstawiające Romana Kubiaka (dokumentacja paszportowa, zbiory IPN) oraz z premiery monografii  Gminy Ksawerów (2019 rok, fot. pabianice.tv)

Stan wojenny (1981–1983) – został wprowadzony 13 grudnia 1981 roku na terenie całej Polski. Generał Wojciech Jaruzelski ogłosił to w porannym przemówieniu radiowo-telewizyjnym. Reżim komunistyczny chcąc ratować system uderzył w NSZZ „Solidarność” i skupioną wokół związku opozycję. W tym miejscu znajdziesz informację na temat tego wydarzenia, uznawanego za jedno z najdramatyczniejszych w powojennej historii Polski.

Służba Bezpieczeństwa – tajna policja polityczna PRL-u, działająca w latach 1956–1990 i podlegająca resortowi spraw wewnętrznych. Jej celem była ochrona istniejącego porządku państwa i utrwalanie władzy komunistycznej. (…) Zwierzchność partii nad SB przyjmowała realny wymiar w bezpośredniej kontroli wyznaczonego do tego sekretarza KC PZPR.

Ponieważ zbrodnie popełnione przez SB miały swoje odbicie w aktach i w dokumentach wewnętrznych, wkrótce po obradach Okrągłego Stołu rozpoczęto ich niszczenie – pracownikom SB udało się usunąć około 50 proc. zasobów archiwalnych. Niszczenie akt trwało nawet po formalnym rozwiązaniu Służby Bezpieczeństwa, aż do 1992 roku.

W kontekście Ustawy Lustracyjnej można mówić jedynie o rejestracji (a nie współpracy) osób, których dokumenty – mogące ją uwiarygodnić – nie zachowały się.

Cytaty z “Podręcznika bezpieki”

• Rozpoznanie charakterologiczne danej osoby i zebranie informacji o jej życiu służyć miało m.in. podjęciu decyzji o podstawie i taktyce werbunku. Zaznaczano, że zasadnicze znaczenie dla powodzenia pozyskania miał dobór motywacji. Wymagało to znacznej wiedzy o kandydacie i zindywidualizowanego dopasowania argumentów lub form nacisku.

• Idealny kandydat na TW powinien ponadto umieć zdobyć zaufanie, ale być przy tym samokrytyczny, kontrolujący własne czyny, odporny psychicznie i fizycznie, bezustannie gotowy na trudne i nieoczekiwane sytuacje, zdolny do ponoszenia nieoczekiwanego ryzyka (np. związanego z dekonspiracją), a zarazem potrafi sobie radzić ze stresem oraz ukrywać objawy swoich stanów emocjonalnych.

• W latach 1970-1989 za tajnych współpracowników uznawano osoby celowo pozyskane do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa i wykonujące zadania w zakresie zapobiegania, rozpoznawania i wykrywania wrogiej działalności.

• Osobnym zagadnieniem, na które po raz pierwszy zwrócono uwagę w “Instrukcji” z 1953 r., był werbunek członków PZPR. Sprawa ta była o tyle skomplikowana, że bezpiekę uważano za narzędzie działań partii, dlatego jej członkowie – jak uznawano – nie powinni stawać się środkiem pracy operacyjnej. Ich werbunek był zatem formalnie możliwy jedynie za zgodą I sekretarza odpowiedniego komitetu wojewódzkiego. Jednocześnie zabraniano w tym wypadku pozyskiwania na podstawie materiałów kompromitujących lub w zamian za wynagrodzenie.

• Teoria pracy operacyjnej nie pozostawia złudzeń odnośnie roli osobowych środków pracy. Sieć agenturalna była podstawowym narzędziem działania bezpieki, a współpraca z nią – wbrew tezom uparcie głoszonym przez część uczestników debaty publicznej – w ostatnich dwóch dekadach PRL najczęściej nie była efektem szantażu. Zmiana sytuacji politycznej i geopolitycznej zmuszała bezpiekę do przyjmowania bardziej subtelnych metod działania operacyjnego (…).

• Sprawa rozpracowania operacyjnego stanowić miała planowy, aktywny, skoordynowany zespół działań operacyjnych, operacyjno-technicznych, z udziałem sprawdzonych tajnych współpracowników, podejmowanych wobec grupy osób lub organizacji prowadzących działalność godzącą w bezpieczeństwo, podstawowe interesy polityczne, gospodarcze państwa albo przygotowujące jej podjęcie. Wszczynano ją, gdy pojawiła się potrzeba wnikliwego rozpoznania prowadzonej przez kogoś działalności uznanej za wrogą oraz jej udokumentowania, jak również wówczas, gdy sprawca jakiegoś czynu nie był znany”.

• Powody zakończenia współpracy z osobowymi źródłami informacji były niezmienne przez cały czas trwania Polski “ludowej”. Jej zerwanie (rozwiązanie) mogło nastąpić w przypadkach: dekonspiracji źródła, braku możliwości dalszego operacyjnego wykorzystania go, utraty zaufania do niego (podejrzenie o nielojalność bądź demoralizację), a także ciężkiej choroby lub śmierci (…) w 1960 r. – po raz pierwszy – przewidziano także, że rozwiązanie współpracy może być efektem odmowy ze strony TW utrzymywania dalszych kontaktów z SB (eufemistycznie określono to negatywnym nastawieniem, którego nie udało się przezwyciężyć).

Źródło: Filip Musiał, “Podręcznik bezpieki. Teoria pracy operacyjnej Służby Bezpieczeństwa w świetle wydawnictwa resortowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL (1970-1989)”, Instytut Pamięci Narodowej, Kraków-Warszawa 2018.