HISTORIA

Przedwojenne Pabianice: Prace przy regulacji Dobrzynki – nieludzkie traktowanie robotników

Tak o Pabianicach i okolicach pisali niegdyś dziennikarze.

(2.10.1935) Robotnicy i setnik. Robotnicy, zatrudnieni na robotach miejskich przy regulacji rzeki Dobrzynki, od kilku dni znosić muszą oryginalne zachowanie się setnika p. Lorentowicza, który – jak już donosiliśmy – nawet w nocy po pijanemu rozwala ustawione rusztowania na rzece a ponadto zarzuca dziesiętnikom, że… ludzie nie pracują.

Wobec takiej opinji setnika, kierownictwo robót wzywa dziesiętników, z żądaniem wyjaśnienia. Wówczas dziesiętnicy oświadczają, że ludzie pracują akordowo i że każdy robotnik musi dziennie wywieźć 60 taczek błota, przyczem nadmierna ilość wywożonych taczek błota codziennie nieraz jest przyczyną zasłabnięć robotników. Kiedy chorzy robotnicy zwracają się do setnika po krople lecznicze, które setnik otrzymuje na wypadek choroby ten oświadcza im: “Wy wciąż chorujecie, a nic nie robicie”.

Wykonywanie tej ciężkiej pracy przy pogodnym dniu jest jeszcze możliwe, lecz w dni deszczowe robotnicy również przemoknięci i zziębnięci muszą wykonać z góry określoną pracę. Niektórzy z robotników, brnąc przez cały dzień boso w błocie rzeki, utracili duży procent zdrowia.

Po całodziennej pracy robotnicy brudni i zabłoceni prosili niejednokrotnie p. inż. Bielawskiego, kierownika tych robót, by przeznaczył im mydło do mycia, które przecież miasto na ten cel przekazało. Prośbie tej jednak odmówiono.

Źródło: Orędownik, nr 226, s. 7.
oprac. Marzena Zawodzińska

CZYTAJ TAKŻE: Szaleniec z nożem na ulicach Pabjanic