Padły zarzuty o cenzurę i hipokryzję. Były słowne przepychanki i złośliwości.
Jak prezydent zapowiedział 7 listopada, tak się stało. Podwyżka stawek podatków od nieruchomości jest już faktem, choć poprzednia nastąpiła raptem rok temu.
Na dzisiejszej sesji radni przegłosowali wzrosty stawek, które uzupełnią nadwątlone finanse miasta o około 4 miliony złotych względem wpływów z podatku od nieruchomości w 2019 roku. Do uzupełnienia dziury budżetowej potrzeba jeszcze kilka razy tyle.
Pięcioro radnych PiS przeciwstawiło się podwyżce. Jeden radny PiS (Antoni Hodak) wstrzymał się od głosu z uwagi na nierozstrzygnięty “dylemat między sercem a rozumem”. Szesnastu koalicyjnych radnych zagłosowało „za”.
Prezydent nie ukrywał, że takiego “tąpnięcia” spowodowanego przerzucaniem przez rząd na samorząd finansowania zadań – bez pokrycia w pieniądzach – nie było w historii.
Nie obyło się bez słownych przepychanek. Uczestnicy dyskusji zarzucali sobie hipokryzję. “Jatka” miała miejsce także w obrębie klubu radnych PiS (na linii Różycki ze Stankiem a radnym Hodakiem).
Obejrzyj dyskusję przed uchwaleniem podwyżek:
Ratusz podkreśla, że drastyczne podwyżki i ograniczanie bieżących wydatków jest konieczne m.in. dlatego, że same wzrosty wynagrodzeń w edukacji związane zarówno z podwyżkami płac dla nauczycieli, jakie dokonały się w 2019 roku oraz wzrosty związane z wyrównaniem płacy minimalnej, to dodatkowy koszt dla naszego budżetu w wysokości 10 mln zł. Okazało się też, że rządowa subwencja oświatowa na 2020 rok będzie o ponad 100 tys. zł niższa niż na ten rok. Niedawno prezydent zaapelował do ministra edukacji o zmiany w finansowaniu oświaty (CZYTAJ TUTAJ). Odpowiedzi nie dostał.
Na dzisiejszej sesji przegłosowano także stanowisko autorstwa koalicyjnych radnych zobowiązujących prezydenta do przedstawienia apelu ministrowi właściwemu do spraw finansów, inwestycji i rozwoju oraz edukacji, marszałkom Sejmu i Senatu, prezydentowi RP. Radni domagają się dostosowania subwencji oświatowej do rzeczywistych kosztów, jakie samorząd ponosi na edukację szkolną i przedszkolną.
W apelu czytamy m.in.:
“(…) Mamy świadomość, że wzrost wynagrodzeń i obniżki podatków są korzystne dla obywateli, jednak zwracamy uwagę, że koszty tych decyzji Rządu RP w tym zakresie ponoszą w dużej części samorządy terytorialne. W przeciwieństwie do administracji centralnej samorządy nie mają możliwości rekompensowania ubytków z wpływów z podatku VAT, z którego wzrost wpływów jest naturalną i oczywistą konsekwencją rosnącej konsumpcji związanej z poprawą kondycji finansowej gospodarstw domowych (…) Braki związane ze wzrostem wynagrodzeń tylko w oświacie w roku 2020 w stosunku do roku 2019 szacuje się na poziomie około 10 mln złotych, które samodzielnie będzie musiało pokryć miasto z własnych środków budżetowych.”
17 radnych koalicyjnych, a także radny PiS Antoni Hodak zagłosowali za wyczuleniem władz centralnych na problemy samorządu i podjęciem działań zmierzających do poprawy sytuacji. Szef klubu radnych PiS Włodzimierz Stanek określił inicjatywę jako polityczną, z czym nie zgodzili się inni dyskutanci.