• Do poważnych zmian dojdzie na trasie pabianickiej pielgrzymki pieszej na Jasną Górę.
• Pomimo dotychczasowej tradycji pielgrzymi wrócą z Częstochowy nie pieszo lecz autokarami.
• Do Obrazu Jasnogórskiego wędrować będą nie cztery, ale pięć dni.
O zmianach w rytmie pielgrzymowania w sobotę poinformowano na stronie parafii św. Maksymiliana oraz na fanpage’u pabianickiej pielgrzymki.
Do poważnych zmian dojdzie w trakcie drogi do Częstochowy. Pątnicy wędrować będą nie cztery, ale pięć dni. Wyruszą 19 sierpnia. Rozbiciu ulegnie dotychczasowy pierwszy dzień pielgrzymki. Pabianiczanie nocować będą już w Drużbicach. Drugiego dnia wyruszą z Drużbic do Łękawy. Nie będą już zatem nocować w Grocholicach, gdzie będzie jedynie postój przed dalszą częścią wędrówki.
Pozostałe dni pokrywać mają się trasą z lat ubiegłych. Wzorem innych pielgrzymek z regionu wyprawa skończy się u stóp Jasnej Góry. Nowy plan nie przewiduje bowiem pieszego powrotu. Tym samym wyczekiwanie na pielgrzymów na rogatkach Pabianic stanie się historią. Pielgrzymi nie odwiedzą też grobu Wandy Malczewskiej w Parznie.
Bo niektórzy są słabsi, a księża mają urlopy
Organizatorzy zmiany motywują chęcią ułatwienia drogi najsłabszym pielgrzymom, dla których pierwszy dzień wędrówki (obejmujący prawie 40 km) był nazbyt męczący.
Jak wyjaśniają, z powrotu rezygnują z powodu kłopotów logistycznych i mniejszej ilości osób, które decydują się na powrót pieszy. Nieoficjalnie wiadomo, że w związku z urlopami i zmianami w parafiach brakuje także kapłanów, którzy chcieliby wybrać się w drogę powrotną.
Na zmiany wpłynąć miał też abp Grzegorz Ryś. Jak dowiadujemy się w źródłach bliskich Kurii, nie był to jednak formalny nakaz, ale niezobowiązująca sugestia dotycząca przemyślenia długości trasy.
Pielgrzymów postawiono przed faktem dokonanym
O zmianach poinformowano w niedzielę na specjalnym zebraniu dla pielgrzymów. Nie wszyscy są zachwyceni wprowadzonymi zmianami.
Reformy chciano wprowadzić już rok temu, ale ze względu na opór osób chodzących na pielgrzymkę zaniechano ich. W tym roku zadecydowano o nich bez konsultacji, decyzją kierownika.
Forma nie podoba się części pielgrzymów, których postawiono przed faktem dokonanym. Z jednej strony wprowadzenie zmian ma zachęcić nowe osoby do wybrania się na trasę i ułatwić pielgrzymi trud, z drugiej jednak ignoruje dotychczasową tradycję. Czy faktycznie pielgrzymka zyska nowych chętnych nie tracąc przy tym dotychczasowych? Pokaże czas.
Zastanawiające jest jedynie, że wszystkie “zmiany na lepsze” zadziały się od czasów nowego dziekana. I nie wierzę, a jestem człowiekiem wielkiej wiary :), że arcybiskup Ryś jest zadowolony z faktu rezygnacji z pieszego powrotu, wszak jesteśmy (byliśmy) jedyną taką pielgrzymką. Smutek…
Co do zmian na trasie okej, szkoda tylko że nie powiedziano tego wcześniej, bo ludzie mają wolne poustawiane w pracy…