Czy w kolejce do kasy czy na poczcie, aby zrobić zakupy trzeba odstać swoje.
Ścisk i tłok. Na blatach brakuje druków do nadania poleconego czy paczki, a do jednego okienka czeka po kilkanaście osób. Ci mniej cierpliwi rezygnują i wybierają inne placówki, ale wszędzie jest tak samo.
Świąteczno-noworoczny okres to czas wzmożonej pracy dla Poczty Polskiej. Wysyłamy listy i nadajemy paczki, jednak o ile nadać można z dowolnego miejsca, to odebrać już nie. Na stronie internetowej PP czytamy, że w miniony poniedziałek (15 grudnia) obsłużyła ona 600 tys. paczek – to wzrost aż o 40% w porównaniu do listopadowych poniedziałków. Poza tym ogólna liczba nadawanych przesyłek wzrosła w te święta o kilkadziesiąt procent w porównaniu do 2016.
Pocztowcy uwijają się jak mogą – zatrudniono ponad 1300 pracowników sezonowych do sortowni i placówek pocztowych oraz ok. 500 kurierów w całej Polsce. Kolejne rekordy to efekt rosnącej popularności zakupów przez Internet.
– Zazwyczaj nasi klienci w weekendy mają wolne, mogą spokojnie poprzeglądać oferty sklepów internetowych. W poniedziałki przesyłki są nadawane – wyjaśnia Justyna Siwek, rzecznik prasowy Poczty Polskiej. – Na podsumowanie szczytu jest jeszcze za wcześnie, ale już teraz można powiedzieć, że sprawdziły się wszystkie prognozy i w tym roku przedświąteczny handel internetowy cieszył się dużo większą popularnością niż w ostatnich latach – dodaje.
Dla porównania – w 2016 roku liczba przesyłek pochodząca z zamówień internetowych wyniosła ok. 180 mln szt., a w tym roku przekroczy 200 mln.
(Fot. czyt./poczta-polska.pl)