PABIANAJS TAJMS

Błazen: Popłynął na lanej wodzie

Miejsce błazna jest w cyrku, nigdy zaś na tronie, a świnia będzie świnią, choćby i w koronie.

– Witam pana starostę! I co, nie mówiłem? Miałem rację – Błazen mile uśmiechał się do szefa powiatu.
– O co chodzi, jaką rację? – spytał starosta, nie odpowiadając na powitanie.
– A taką, że od początku twierdziłem, że kryta pływalnia na ulicy Kazimierza to mrzonka, ściema i kiełbasa wyborcza. Zresztą miała być kiełbasa, a wyszła kaszana. Co zresztą mnie nie dziwi, mając na uwadze wcześniejsze kompromitacje.
– Nie było żadnych kompromitacji!
– bronił się samorządowiec.
– Czyli słynne rondo na ulicy 20-go Stycznia należy rozpatrywać kategoriach sukcesu? No, to gratuluję dobrego samopoczucia. Jeśli ten basen miałby być tak samo efektowny, to może faktycznie lepiej, że go nie ma.
– Hala powiatowa…
– nieśmiało wtrącił pan starosta.
Z parkingiem na dziesięć osobówek i dwa rowery – przerwał mu wypowiedź Błazen i kontynuował uśmiechając się od ucha do ucha:
Coś wspaniałego. Pański kolega z ratusza ma podobne sukcesy. Miała być piękna plaża. I owszem – zwlókł piachu znad morza, ale tyle, że dwie grupy przedszkolaków w jedno popołudnie, mogą go przenieść we wiadereczkach w inne miejsce.
– Człowieku, tobie nic się nie podoba
– odpowiedział oburzony H.
– Za to panu wszystko się podoba. I widzę, że dopóki pan będzie na swoim stanowisku, to tematów do obśmiewania nie powinno mi zabraknąć.
– Nie przesadzajmy.
– A miało być tak fajnie: plaża, basen, jacuzzi, sauna. Miało być…