Już wiem, dlaczego z Pabianic odpływają mieszkańcy, dlaczego obywatele uciekają z naszego miasta, dlaczego po każdym kolejnym spisie powszechnym jest nas coraz mniej – przez placówkę pocztową przy ul. Nawrockiego. Zawsze jest tam przynajmniej po kilkanaście osób w kolejce, a ostatnio trafiłam na 147 (słownie: sto czterdzieści siedem). Tylko raz udało mi się z marszu podejść do okienka i to był najszczęśliwszy dzień mojego życia.
Dostałam awizo, więc – sądząc że to pozew od PCM – z uśmiechem poszłam na pocztę. Jednak radość szybko minęła, właśnie przez tę ogromną kolejkę. Ludzie przestępowali z nogi na nogę, wzdychali, przewracali oczami itp. Byłam nawet świadkiem rozwodu. Do faceta przede mną zadzwonił telefon:
– Gdzie jesteś?
– Na poczcie.
– Kłamiesz! Godzinę temu też mówiłeś, że jesteś na poczcie.
– Kochanie, ja naprawdę…
– Mam dość, zabieram dzieci i jadę do matki!
Zaznaczam, że nie winię pracowników poczty za jej działanie. Po prostu jest ich tam za mało (tak jak listonoszy), a rewir jest całkiem spory. Wręcz przeciwnie – szanuję ich i uwielbiam. Często zbierają cięgi od wkurzonych mieszkańców, choć uwijają się, jak mogą. Godna podziwu jest ich postawa: po tylu godzinach niewdzięcznej roboty potrafią być uprzejmi i obsługiwać z uśmiechem. Kocham, kiedy pytają mnie, czy chcę kupić grę planszową albo parasol… Osoby „z góry” powinny pomyśleć o zatrudnieniu dodatkowych ludzi, zamiast organizować kolejne wystawki z przepisami siostry Anastazji, tudzież torbami, portfelami i innymi mentosami.
Wracając do wizyty. Po bitych 38 minutach wreszcie znalazłam się przy okienku. Wiecie, co się okazało? Że to pomyłka – adres się zgadzał, ale nazwisko już nie… Kurtyna.
Ja też czasem bywam na poczcie przy ul. Nawrockiego. Obawiam się, że p. Justyna Małycha nigdy tam nie była. Proponuję wizytę w tej placówce i przekonanie się czy zmieści się tam choćby 47 osób.
Pozwolę sobie zamieścić list który dwa miesiące temu wysłałem za pośrednictwem zakładki do składania skarg, „reklamacja” została przyjęta po około miesiącu, na odpowiedź czekam po dziś dzień:
Opis zdarzenia
W związku z faktem wyczerpania wszelkich możliwości dotyczących prób dojścia do “porozumienia” z placówką pocztową w moim mieście (FUP Pabianice I, ul.Nawrockiego 28), zdecydowałem się na złożenie niniejszego dokumentu.
Sytuacja w tej placówce jest znana chyba wszystkim klientom zmuszonym choć raz, do wizyty w niej. Zacznę od tego iż osobiście muszę często korzystać z usług PP, ponieważ sprzedawcy u których zamawiam towary, z nieznanego mi powodu wysyłają przesyłki tylko tą drogą. 7 na 10 przesyłek doręczanych jest do mnie na zasadzie awizowania odbioru w placówce na Nawrockiego (w tym przesyłki zagraniczne), tu w zasadzie zaczyna się cała historia. FUP Pabianice I od lat nie widziała remontu, jej wnętrze w obecnej chwili przypomina bardziej kiepsko zatowarowany sklep spożywczo-chemiczno-papierniczy. Na bodaj 5, czy 6 istniejących okienek, na stałe działa jedno, maksymalnie dwa. Cała reszta obudowana i obwieszona jest książkami siostry Anastazji. Ze względu na powyższe (awizowanie większości przesyłek), kolejki i sceny które dzieją się na poczcie są ciężkie do opisania i nie ma tu różnicy, czy jest to 8 rano, czy 19 wieczorem. Obsługa jako taka, sama w sobie nie jest co prawda szczególnie opieszała (jak na warunki państwowej infrastruktury oczywiście), ale to cały system jest chory. Począwszy od nagabywania do zakupu produktów, od napoju, przez książkę, na portfelu skończywszy, pracownicy mają małą szansę na sprawną obsługę kolejki. A dlaczego są kolejki? To już wyjaśniłem kilka linijek wyżej, przesyłki nie są dostarczane zgodnie z zapewnieniem do domu a listonosz zbyt często przynosi samo awizo. Zdarza się że czekam czasem na coś naprawdę bardzo ważnego, wtedy rezygnuję z pójścia do pracy, czekam na listonosza, o godzinie 13-14, schodząc do skrzynki…. odnajduję awizo, z poświadczeniem nieprawdy “[…] uprzejmie informujemy że nasz listonosz […] nie zastał osoby upoważnionej do odebrania […]”. Czy w wewnętrznym regulaminie PP, zezwala się funkcjonariuszowi publicznemu na poświadczanie nieprawdy?
Bardzo chciałbym opisać jeszcze jedną, nagminnie powtarzającą się sytuację. Otóż po całym dniu siedzenia w domu, odnajduję w skrzynce wcześniej wspomniane awizo, znakiem tego wiem na pewno, że listonosz nie pobrał z poczty mojej przesyłki, jej numer wpisuje zatem w system trackingowy PP, gdzie znajduję informację z godziny np. 14.35 “przesyłka do odbioru[…]”, znając zwyczaje i system, idę na pocztę pół godziny przed zamknięciem, pomijam awizo, idę z telefonem na którym mam wyszukany numer przesyłki z wcześniej wspomnianym zapewnieniem “przesyłka do odbioru”, gdzie wskazane jest oczywiście miejsce FUP Pab I. Przesyłki nie dostanę, NIE BO NIE! “Zapraszam po odbiór przesyłki w dniu jutrzejszym”, oczywiście po wcześniej odstanej kolejce, w towarzystwie Siostry Anastazji i innych wkurzonych klientów. Tu moje pytanie, skoro już PP postanowiła nie dostarczyć mojej przesyłki, poszedłem po nią osobiście, jaka jest różnica, pomiędzy godziną 19 dziś, a 7 rano jutro, kiedy to przesyłkę mogę już odebrać?
O pomstę do do Nieba woła też system składania i rozpatrywania reklamacji. Reklamację na priorytetową przesyłkę poleconą mogę złożyć po 4 dniach od nadania i to w momencie posiadania stosownego zrzeczenia się praw do przesyłki od nadawcy, oraz dowodu nadania, jedyne na co mogę liczyć, to “opis z wyjaśnieniem sytuacji”, jeśli rościłbym sobie jakieś odszkodowanie, takie żądanie mogę złożyć po 14 dniach kalendarzowych (!!!!), również pod warunkiem posiadania wcześniej wspomnianych dokumentów. Nie oszukujmy się, to odbiorcy dużo bardziej zależy na tym żeby dostać przesyłkę, niż nadawcy (sprzedawcy), na jej dostarczeniu. Sprzedawca ma w ręku dowód nadania, on z umowy się wywiązał. Wszystkie te “dogodności” są stworzone celowo, aby zniechęcić do składania takich roszczeń i mam tego pełną świadomość.
Dodam jeszcze, że w przypadkach spornych, co do terminu doręczenia przesyłek, posługujecie się Państwo terminami “szacunkowy, przybliżony” a na opóźnienie w doręczeniu zawsze jest jakaś ciekawa historia, czasem jest to sezon urlopowy, czasem sezon grypowy, czasem świąteczny. Jednocześnie termin na opłacenie abonamentu RTV jest określony jasno i dokładnie, dowiemy się o nim od automatycznej sekretarki na przykład już w momencie kontaktu z infolinią, w sprawie zaginionej przesyłki.
Doskonale zdaję sobię sprawę że powyższa skarga zostanie całkowicie olana, jak każda inna tego typu, zdaję sobie też sprawę, że w odpowiedzi otrzymam zapewne wcześniej przygotowaną formułę, stworzoną na okoliczność takich zgłoszeń. Chciałbym natomiast, abyście Państwo byli świadomi tego, że u mnie, czara goryczy się przelała, zamierzam nagłośnić sprawę gdzie tylko się da, ( Lokalna gazeta, Facebook, Twitter, wykop, etc.), a kopię tego zgłoszenia przesyłam bezpośrednio do Prezesa UOKiK, w nadziei że podobnie postąpią inni, być może kilka takich zgłoszeń, skutecznie spowoduje wszczęcie postępowania administracyjnego, którego wynik i niechybnie nałożona kara spowoduje chociaż trochę uzdrowienie sytuacji.
z wyrazami szacunku, Adam Wiszczak
I jak Panie Adamie, odpowiedzieli coś na to? :) Chyba całkiem sporo osób ma podobne odczucia. System kuleje na obie nogi, wciąż nie ma jednak godnego następcy – chcąc nie chcąc to PP ma najwięcej placówek i najlepszą “infrastrukturę”…
Niestety, jak pisałem, skargę złożyłem dwa miesiące temu, miesiąc temu dostałem wiadomość, że zgłoszenie jest rozpatrywane w trybie skargowym, niestety jednak, nie doczekałem się żadnej odpowiedzi. Chcieli mój adres korespondencyjny (mimo zgloszenia online), może odpowiedź wysłali poleconym priorytetem :D
Zanim doczytaliśmy Pana komentarz do końca, też nam przyszło do głowy, że odpowiedź wyślą pocztą :) Pozdrawiamy serdecznie i życzymy wytrwałości!