Na służbowe podróże Krzysztofa Ciebiady poszło już prawie 10 tys. zł.
Ponad 163 tys. zł kosztowały podatników zagraniczne wojaże radnych łódzkiego sejmiku w tej kadencji – doniósł wczoraj „Dziennik Łódzki”. Dziennikarze poinformowali, że radni odwiedzili m.in. Grecję, Chiny, Belgię, Austrię i Włochy, a nawet Rwandę.
Wiceprzewodniczący sejmiku Krzysztof Ciebiada (PiS) za granicę wyjeżdżał trzy razy, co kosztowało ok. 9,6 tys. zł. Odwiedził Berlin, Grecję i Brukselę.
W Brukseli w 2015 roku odbywały się Dni Otwarte, podczas których zorganizowano cykl debat na temat współpracy pomiędzy regionami. W 2016 roku podobny charakter miała Misja Samorządowo–Gospodarcza przedstawicieli samorządu Województwa Łódzkiego oraz polskich przedsiębiorców do Aten i Regionu Wysp Jońskich
W tym samym roku Ciebiada uczestniczył w berlińskich Międzynarodowych Targach Gospodarki Żywnościowej, Rolnictwa i Ogrodnictwa. Podczas imprezy zaprezentowano bogatą ofertę artykułów spożywczych i używek. Piwo i szampan lały się strumieniami. Można było obejrzeć m.in. wystawę bydła i sprzętu kuchennego. W ofercie targów znalazły się także nowoczesne usługi świadczone przez rolników (np. wypoczynek i zakupy na wsi) oraz informacje na temat źródeł energii odnawialnej.
Wiedza o wojażach pochodzi z odpowiedzi na interpelację radnej Haliny Rosiak (PiS), która w tej kadencji nie wybrała się za granicę ani razu – podobnie jak Wiesław Stasiak (PSL) z Gminy Pabianice. Halina Rosiak to wdowa po zastrzelonym w łódzkim biurze PiS Marku Rosiaku. Do grudnia ub. roku zasiadała w Radzie Nadzorczej pabianickiego ZWiK.
(Fot. targiberlinskie.pl/jum)
No to wyszło szydło z worka. Podróżnik za publiczne pieniądze. I taki chciał zostać prezydentem Pabianic! Wstyd!
A przypadkiem Halina Rosiak nie była wiceprezydentem Łodzi za kadencji Kropiwnickiego?