Najwyższa Izba Kontroli prześwietliła rynek suplementów diety.
Diagnoza jest miażdżąca: oszukańcze praktyki, brak konkretnych definicji w prawie, zbyt niskie kary finansowe – to tylko niektóre z wniosków pokontrolnych NIK. Instytucja zwróciła uwagę m.in. na kiepskie regulacje prawne w tym zakresie: „obecnie każdy może wprowadzić suplement na rynek, deklarując jedynie jego skład organom sanitarnym w drodze tzw. notyfikacji. Teoretycznie istnieją szanse, że produkt, który trafia na rynek zostanie zbadany, jednak w praktyce skala rynku przekracza aktualne możliwości kontrolne Inspekcji Sanitarnej” – czytamy w raporcie.
„Z wybranych do kontroli 45 suplementów diety, które nie powinny być wprowadzone do obrotu z uwagi na zawartość niedozwolonych składników, aż 38 w czasie prowadzenia kontroli przez NIK znajdowało się w sprzedaży (sprawdzono także sprzedaż internetową). Produkty te zawierały składniki kwestionowane przez Głównego Inspektora Sanitarnego, stwarzające niebezpieczeństwo dla konsumentów, gdyż – jak wskazywał Inspektor w pismach kierowanych do podmiotów wprowadzających te produkty do obrotu – mogły m.in. wykazywać właściwości alergenne i rakotwórcze, powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, przyczyniać się do powstawania ropni, zapalenia wsierdzia, osierdzia, czasami zatruć pokarmowych”.
Ponadto należy pamiętać, że suplement nie jest produktem leczniczym – to „środek spożywczy, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety”. NIK uznał, że występowanie suplementów w postaci tabletek, kapsułek i saszetek, czyli w takich formach jak prawdziwe leki, w połączeniu z wprowadzającą w błąd reklamą (za którą zbyt niskie kary finansowe) powoduje mylne wyobrażenie o właściwościach leczniczych produktu.
„Rynek suplementów rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie. W 2015 roku Polacy wydali na nie 3,5 mld zł, kupując blisko 190 mln opakowań. Statystyczny Polak nabył więc sześć opakowań, wydając na nie ok. 100 zł” – wylicza NIK.
może wreszcie zlikwidują te “legalne” dopalacze
W Pabianicach zdaje się też jest taka fabryka
Na szczęście jeszcze jest taka fabryka. Antykomuniści ją szczęśliwie przeoczyli w zapale dekomunizowania przemysłu polskieg i robienia z Polski kraju rolniczego.