Działacze Lewicy z Pabianic postanowili wesprzeć warszawskich aktywistów ze Stop Bzdurom. Zostali obrzuceni wyzwiskami, a dekoracja szybko zniknęła z pomnika.
Michał Pietrzak i Wiktor Idzikowski chcieli wczoraj powiesić flagi w trzech miejscach. Zrezygnowali po pierwszej akcji. W liście do redakcji pierwszy z wymienionych napisał: “Gdy podeszliśmy z flagą do pomnika Długosza, po kilku sekundach usłyszeliśmy wyzwiska od grupy młodych ludzi po drugiej stronie ulicy. Za moment wyzywał nas rowerzysta, który zatrzymał się nas nagrywać. Po minucie podjechał do nas kolejny, kazał nam zabrać flagę, jak już się sfotografujemy. Mimo wyczuwalnej niechęci do nas i, być może, niezrozumienia naszych zamiarów, zachowywał się powściągliwie. I to, niestety, jedyny taki przechodzień. Za moment, wokół nas było już kilkanaście osób. Wszyscy krzyczeli, kazali nam „spierdalać” z ich miasta, jeden z nich zaczął wyrywać nam flagę. Dziewczyna zapytała, po co tu z tym (flagą) przyszedłem, skoro nie jestem LGBT. Przepychanka trwała krótko, ale dyskusja pełna wulgaryzmów trwała kilkanaście minut. Zaraz po tym jak odeszliśmy, po 10 sekundach, kolejny przechodzień zerwał flagę i wyrzucił do kosza.
Żyjemy w mieście, w którym nie można stać z tęczą na chodniku dłużej niż kilka sekund. Ludzie są agresywni, czują przyzwolenie z góry, więc dochodzi do rękoczynów. My to przeżywaliśmy 20 minut. Ludzie LGBT mają tak przez całe życie.
Tęcza nie obraża, a my nie możemy pozwalać, aby kilka tysięcy mieszkańców Pabianic żyło w strachu przed pobiciem z powodu swej orientacji seksualnej”.