Pabianiczanie bezskutecznie walczą o odwodnienie.
Kiedy spadnie deszcz, mieszkańcy Klonowej na Zatorzu mają niemały problem z poruszaniem się po swojej ulicy. Woda zbiera się tuż pod domami, bo nie ma systemu odwodnienia. Tak było podczas ostatniej ulewy.
– Sytuacja po deszczu jest dramatyczna, nie możemy wyjść z domu suchą stopą, słyszę o jakichś hybrydowych autobusach, a prezydent nie potrafi nawet odprowadzić wody z ulicy – żali się wzburzony mieszkaniec ul. Klonowej.
Walka o ucywilizowanie Klonowej trwa jeszcze od czasów prezydenta Zbigniewa Dychty. Jednak wówczas ostatecznie zaniechano inwestycji z uwagi na obciążenia miasta wynikające ze spłaty zadłużenia po szpitalu. Dwie starsze mieszkanki, które najmocniej zabiegały u władz o poprawę stanu ulicy, niestety zdążyły już umrzeć. Za rządów prezydenta Grzegorza Mackiewicza nic się w tej sprawie nie zmieniło. Zamieszkujący ul. Klonową nadal mają w deszczowe dni staw tuż pod oknami.
– Po większych opadach przyjeżdża co prawda szambowóz zamawiany przez miasto, który zabiera wodę, ale to nie jest rozwiązanie przyczyny problemu – mówi inny mieszkaniec ulicy. I dodaje. – Taniej byłoby zrobić studnię chłonną za kilka tysięcy złotych, zamiast inwestować w dorywcze sposoby.
Przypomnijmy, że w bieżącym roku miasto planuje odwodnienie kilku ulic (m.in. Bukowej i Dereniowej) na Zatorzu. Na liście nie ma jednak ulicy Klonowej. Jak stwierdził prezydent, wynika to z braku możliwości odprowadzenia wody. Jedyne rozwiązanie to wykorzystanie kanałów deszczowych odwadniających tory, jednak w tej sprawie ratusz nie może od wielu lat porozumieć się z PKP.
(Fot. mieszkańcy)
Leszki w latach 70- 80- tych za pare groszy zapragneli sie pobudować na zadupiu ( kiedyś były tam ogródki działowe ), powstało potężne osiedle “Karniszewicka “, wąskie ulice piach albo szlaka ( ul. Karniszewicka też ), potem w ramach cywilizacji położyli asfalt, kostke i gleba przestała wsiąkać ,….ot cały problem, pozostałości PRL- u…
zgadzam się w pełni z tą diagnozą i tak poza tym to roszczeniowa postawa Zatorza zaczyna mnie denerwować.
Za Komuny to byłoby zrobione w CZYNIE SPOŁECZNYM. KomPartia wyznaczyłaby jakąś sobotę na zbiórkę mieszkańców z łopatami i zostałyby wykopane rowy odwadniające. Obecnie w demokracji okrągłostołowej, na wszystko brakuje pieniędzy i woli działania ze strony mieszkańców i władz.