Zarząd Dróg Miejskich zamontował słupki przy tzw. poduszkach berlińskich na Roweckiego.
Pod koniec czerwca zdemontowano platformę zwalniającą usytuowaną przy przejściu w okolicach SP3. W jej miejsce pojawiły się “poduszki berlińskie” i azyle. “Poduszki” są tak skonstruowane, że auta osobowe nie wezmą ich między koła. Dlatego kierowcy zaczęli je omijać poboczem, niszcząc zieleń.
Zarząd Dróg Miejskich znalazł na to sposób – obok “poduszek” zamontowano słupki, które mają uniemożliwić omijanie spowalniacza.
– Na razie postawiliśmy je od strony SP3. Takie same pojawią się vis a vis marketu – mówi dyrektor ZDM Stanisław Wołosz.
Warto się śmiać, śmiech to zdrowie. Tragedia, że okazji do śmiechu raczej szyderczego dostarczają decyzje osób odpowiedzialnych za nasze bezpieczeństwo. W pobliżu jest największa szkoła w Pabianicach. Rodzice, którym podczas odprowadzenia dzieci do szkoły wiele razy pabianiccy mistrzowie F1 w swoich kosmicznych bolidach przejeżdżali po nogach, zażądali i słusznie poprawy bezpieczeństwa. Jako rozwiązanie zaproponowałem platformę zwalniającą, pomysł się spodobał i zaczął działać. Był kompromisem mię dzy bezpieczeństwem dzieciaków czy osób idących na zakupu do pobliskiego marketu czy apteki a względnym komfortem przejazdu. Sama platforma odpowiednio długa,szeroka i wysoka skutecznie studziła zapędy i powstrzymywała ułańską fantazję co bardziej krnąbrnych kierowców. Nieważne czy samochód osobowy, ciężarowy , terenowy, duży mały długi, krótki, z większym czy mniejszym rozstawem kół, osi etc. jeżeli nie zwolniłeś do 30 km/h groził ci brutalny kontakt dolnej szczęki z górną, jeżeli jechałeś tak jak “prosił” cię ten mały znak po prawej stronie czyli dostatecznie wolno nie działo się nic. Skończyła się też “długa prosta” gratka dla miłośników nocnego budzenia okolicznych mieszkańców odpustowym dźwiękiem tłumika od jelcza, który akurat po 284 poprawkach jakimś cudem pasował do z reguły niemieckiej dumy motoryzacji, sprzedanej do Polski po 30 latach przez Niemca ze łzami w oczach. Platforma sobie była działała jak należy nie dało się przejechać bokiem , tyłem dookoła, pod spodem. Droga na wprost, do raju była tylko jedna przez tą okrutną platformę. W jej przypadku zadziałała też pozytywna socjotechnika, kiedy dotarło do Szanownych użytkowników drogi, że nie istnieje żadna kreatywna metoda na pokonanie tej niewdzięcznej przeszkody, w intensywnym procesie myślowym pojawiła się luka natychmiast wykorzystana przez złotą myśl, że z nudy można obserwować zbliżających się do przejścia pieszych, myśl powoli zamieniała się w euforię, że jest szansa na dobry uczynek czyli skoro mogę zwolnić, mogę się też zatrzymać i przepuścić tego niewdzięcznego piechura przez jezdnię. I od razu zastrzyk endorfiny prosto z mózgu. Taka korzyść przy okazji .I nagle czar prysł. Genialny pomysł pojawił się w równie genialnych głowach zmienimy dobre na lepsze, platformę rozebrano i pojawiło się TO….. Z chwilą montażu obecnego rozwiązania już dzień po, wywróżyłem z resztek demontowanej kostki, że za chwilę trawnik będzie rozjeżdżony- STAŁO SIĘ. Że w postawione plastikowe znaki ktoś w końcu przyp….. STAŁO SIĘ. Że wielki myśliciel zacznie dla ratowania sytuacji montować kolejne zabezpieczenia-STAŁO SIĘ. Kierowcy ‘radzą sobie” dalej, postawili słupki więc jedziemy z lewej, wszystko byle nie przez ten smutny plastikowy placek. Wróżba zakładał kolejne etapy, pierwszy to montaż kolejnego udogodnienia czyli na środku jezdni założą pomalowaną szynę, siostrę bliźniaczkę tej z myśliwskiej. Ale to jeszcze nie koniec zbliża się zima, więc czeka nas jeszcze wymiana nowo postawionych słupków, pewnie ze dwa razy na każdą stronę. Wymiana słupka ze znakiem, po zimie wróżę wizytę ekipy remontowej do łatania dziur tuż za leżącym plackiem berlińskim. Napierdzielanie non-stop przez samochody jednym kołem w to samo miejsce musi się tak skończyć. Odrębną sprawą jest poczucie estetyki całe miejsce przypomina salę zabaw w przedszkolu albo chińskie miasteczko ruchu dla dzieci. Cóż dobre zostało zastąpione głupim.
Dodałbym koszty tej “świetnej” zamiany plus to, że obecne rozwiązanie nie robi żadnego wrażenia na motocyklistach.
A ja się pytam. Czy jako prawy obywatel płacący podatki, też te drogowe w paliwie. Za jakie grzechy muszę jeździć po torze przeszkód?
Jak bym chciał wtłuc amory w swoim samochodzie to pojechał bym na wertepy w odległe pola.