Łódzkie kuratorium bada sprawę spotkania Donalda Tuska i uczniów z Piątkowiska. Dyrektor szkoły podkreśla, że nikt nie przyprowadził dzieci na wiec celowo. Dzieci miały zostać wykorzystane do politycznych celów.
Jest afera na linii Donald Tusk i uczniowie z Piątkowiska. Przypomnijmy – Pabianice były jednym z przystanków podróży szefa PO Donalda Tuska po kraju. Podczas objazdu lider opozycji krytykuje PiS. O pobycie u nas napisaliśmy TUTAJ. Między innymi o tym, że w spotkaniu uczestniczyły dzieci. Na zdjęciu widać, jak pozują do zdjęć z byłym premierem.
Informacja wywołała pełne oburzenia reakcje: “Rozumiem, że te dzieci z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Piątkowisku uczestniczyło w tym spotkaniu politycznym za zgodą rodziców ?” – zapytał w komentarzu pod relacją z pobytu u nas szefa Platformy Obywatelskiej pabianiczanin Jacek Plewiński.
Do redakcji zadzwoniła też m.in. babcia pabianickiego przedszkolaka. Nie kryla oburzenia. – Nie chciałabym, by mój wnuczek był ciągany po politycznych imprezach. I zaznaczam – niezależnie czy PiS-u, Platformy czy jeszcze jakichś innych. Szkoła ma być apolityczna, a po drugie jest pandemia, więc po co prowadzać dzieci na spędy? Już pomijam, że przez naukę zdalną mają zaległości… – wyliczała kobieta.
Reakcja kuratorium
Dziś od rana telefony rozdzwoniły się do Kuratorium Oświaty w Łodzi.
– Rodzice dzwonią, ludzie są oburzeni. Rozpoczęliśmy czynności kontrolne. Sprawę trzeba wyjaśnić. Ze wstępnych informacji wynika, że była to wycieczka szkolna, ale nie miała związku z wizytą Donalda Tuska. Dzieci po prostu nie miały możliwości przejścia inaczej, jak przez zgromadzonych, a ci zgromadzeni zgarnęli dzieci do zdjęć. W sieci krążą zdjęcia z politykami Koalicji Obywatelskiej i to nie jest fajne, bo szkoła ma być apolityczna. Organizator jest odpowiedzialny za przebieg wydarzenia. Do takiej sytuacji nie powinno dojść. Uczniowie zostali w jakimś stopniu wykorzystani do celów politycznych, a trudno było nauczycielkom nad nimi zapanować. Dzieci to żywioł – mówi łódzki kurator oświaty Waldemar Flajszer.
Andrzej Rogala, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Piątkowisku, tłumaczy, że uczniowie dwóch trzecich klas znalazły się na wiecu Donalda Tuska “absolutnie przypadkowo”. O 11.30 wyszły z muzeum, gdzie uczestniczyły w warsztatach “Legendy Pabianic”. Miały 15 minut na przejście do kawiarni przy ul Wyszyńskiego, a więc miejsca, gdzie dochodzi do realizacji jednego z punktów międzynarodowego projektu “Z kulturą mi do twarzy”. Chodzi w nim o naukę kulturalnego zachowania się przy stole.
–Na przejście miały 15 minut, a centrum jest rozkopane, zatem nie mogły pójść inną trasą. Nie miały innego wyjścia, musiały przejść obok grupy zgromadzonej wokół Donalda Tuska. Dzieci nie brały udziału w wiecu, po prostu znalazły się na trasie. Któryś z aktywistów krzyknął: “Panie, premierze dzieci!”, no i się zaczęło…Smutne, że pijarowcy wykorzystali wizerunek dzieci do celów politycznych – ubolewa dyrektor Andrzej Rogala.
(Fot. Ewaryst Hodak)