Zmasakrował 7 osób, następnie zdemolował własne mieszkanie i poranił ciężko żonę, ojca i matkę.
(6.07.1935) Na wychodzących z pobliskiego lasu w Pabjanicach Edwarda Jankowskiego i Jana Brykowskiego nagle napadł nieznany im mężczyzna i zanim zdołali się obronić, ciężko ich poranił nożem. Na pomoc zaczepionym pospieszyli czterej inni przechodnie, lecz i tych czterech szaleniec zdołał zmasakrować, poczem zbiegł.
Jeden z poszkodowanych poznał awanturnika. Jest to Edward Włodarczyk, cieszący się w Pabjanicach opinią najgorszego awanturnika. Policja udała się niezwłocznie na ul. Gawrońską 5, gdzie Włodarczyk zamieszkiwał. Zastała tutaj nieopisaną sytuację. Całe mieszkanie było doszczętnie zdemolowane, a w kałużach krwi pławiła się Stanisława Włodarczykowa, żona szaleńca, oraz jej staruszek ojciec i matka.
Okazało się, że sprawcą tego zbrodniczego czynu był również Włodarczyk, który po dokonaniu masakry w lesie wpadł w jeszcze większy szał i wyładował go po przybyciu do domu. Gdyby nie przybycie policji Włodarczyk prawdopodobnie rzuciłby się z kolei na sąsiadów.
Po dłuższej walce udało się szaleńca okuć w kajdany i odwieźć do więzienia w Łodzi do dyspozycji sędziego śledczego. W czasie pierwiastkowego dochodzenia ustalono, że przed paru dniami Włodarczyk usiłował zamordować swą żonę, lecz na szczęście wszystkie strzały chybiły. Ofiary szaleńczego napadu przebywają w szpitalu i kilka z nich walczy ze śmiercią.
Źródło: Orędownik, nr 152, s. 5.
oprac. Marzena Zawodzińska