Radykalny ton radnych PiS, który obserwujemy na sesjach rady miejskiej, pokazuje jasno, że wyborcza decyzja pabianiczan sprzed ponad roku nie kończy dla nich sprawy.
Przypomnijmy: Grzegorz Mackiewicz wygrał wybory na prezydenta Pabianic uzyskując prawie 72% głosów mieszkańców, miażdżąc Włodzimierza Stanka (PiS), który zyskał aprobatę jedynie 28% pabianiczan. Choć decyzja mieszkańców była bardzo jednoznaczna, wsłuchując się w przekaz serwowany przez opozycję z Prawa i Sprawiedliwości, można odnieść wrażenie, że walka o fotel prezydenta Pabianic wciąż trwa, a kolejne wybory czekają nas nazajutrz (w rzeczywistości nastąpi to za niecałe 4 lata).
Totalnie opozycyjną linię partii rządzącej kreuje radny Włodzimierz Stanek, mocno wspierany przez Piotra Różyckiego. Ten ostatni wsławił się obrażaniem pabianiczan w mediach społecznościowych oraz kwestionowaniem sensowności rewitalizacji Lewityna.
Z kolei szef klubu PiS stwierdził na sesji, że rozmawia z przedsiębiorcami o możliwości przeniesienia ich działalności, a zarazem opodatkowania, poza granice miasta.
Widać zatem wyraźnie, że nasi radni z ramienia partii rządzącej zdecydowanie nie akceptują tego, w jaki sposób prezydent Mackiewicz rządzi Pabianicami. Z pomocą przychodzi im art. 97 ustawy o samorządzie gminnym, który „w razie nierokującego nadziei na szybką poprawę i przedłużającego się braku skuteczności w wykonywaniu zadań publicznych przez organy gminy” pozwala premierowi powołać zarząd komisaryczny w gminie, zawieszając jej organy, po uprzednim wniosku ministra spraw wewnętrznych i administracji. Zastosowanie tego ustawowego trybu oznacza przejęcie przez rządowego komisarza jednoosobowo wszelkich kompetencji prezydenta, ale również rady miejskiej.
Warto zwrócić uwagę, że użyte w zacytowanym fragmencie ustawy określenia są bardzo ocenne i nie ma żadnych ścisłych kryteriów, według których byłaby możliwość merytorycznej oceny tego, czym jest brak skuteczności w wykonywaniu zadań publicznych. Jeśli pabianiccy działacze PiS, wspierani przez rząd, zechcieliby skorzystać z omówionego trybu to także rajcy z partii rządzącej straciliby mandaty. Jednocześnie, nie mieliby już też problemów, jeśli chodzi o współpracę z radą miejską– potencjalnie krnąbrną względem pisowskiego komisarza, bo złożoną w większości ze zwolenników Grzegorza Mackiewicza.
Wspominanie o zarządach komisarycznych w gminach nie jest jedynie political fiction, bo w grudniu ubiegłego roku zawieszony został burmistrz Niepołomic Roman Ptak. Stało się to w związku z jego zatrzymaniem przez Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz prokuratorskim śledztwem, a więc w trybie art. 28g ustawy o samorządzie gminnym. W myśl tego przepisu, rządowy komisarz nie jest pierwszy w kolejce do przejęcia zadań po włodarzu miasta, bo ma to uczynić pierwszy zastępca prezydenta. Taki wariant nie byłby atrakcyjny dla naszych rodzimych radnych PiS-u, gdyż władzę przejęłaby prawa ręka prezydenta Mackiewicza – Aleksandra Jarmakowska-Jasiczek.
W Niepołomicach rządy objął rządowy komisarz Krystian Zieliński – wcześniej kandydat partii rządzącej w wyborach do rady, który jednak nie uzyskał mandatu. Mimo, że w założeniu zarządca komisaryczny nie powinien podejmować poważniejszych decyzji, a jedynie administrować gminą, stało się inaczej, bo rozpoczął on od wymiany kierownictwa strategicznej miejskiej spółki kanalizacyjnej. To nie lada pokusa dla lokalnych działaczy, gdyż spółek prawa handlowego nie obowiązują regulacje ograniczające wysokość wynagrodzeń. Inaczej jest w przypadku samorządowych urzędów, gdzie limity wprowadza ustawa o pracownikach samorządowych.
Czy Pabianice czeka zarząd komisaryczny i wymiana wybranego prezydenta na osobę wskazaną przez rząd? Choć w myśl przepisów powinna to być kwestia merytorycznej oceny w trosce o dobro miasta, wiele wskazuje na to, że zależy to wyłącznie od decyzji politycznej na wysokim szczeblu w partii rządzącej. Pamiętajmy jednak, że komisarz może zarządzać miastem maksymalnie dwa lata, ale nie dłużej niż do kolejnych wyborów. Ostatecznie zatem decyzję podejmą mieszkańcy Pabianic.