Najpierw sondował rynek rozprowadzając sery wśród znajomych. Od dwóch lat specjały wuja Bogdana podbijają podniebienia pabianiczan. Piszemy o Bogumile Cudowskim i jego swojskim biznesie.
Pochodzi z Gdyni, ale wżenił się w Pabianice. Zanim zaczął warzyć sery, zawodowo jeździł ciężarówkami, busami i autobusami. W PKS Łódź przepracował cztery lata.
Nikt by o nim dotąd nie miał bladego pojęcia, gdyby nie zamiłowanie do serów, które szybko połączyło pasję ze sposobem na zarabianie pieniędzy. To przetwarzanie mleka sprawiło, że dobrze wbił się w krajobraz Pabianic.
Stali klienci odbierają sery z podwórka przy ul. Reymonta albo wędrują po nie na Bugaj, na ryneczek.
– Ja robię sery, żona Kamila upodobała sobie pasty, deserki i inne słodkie z wykorzystaniem masy serowej. Odpowiada za sprzedaż i tworzenie opisów na Facebooku – mówi Cudowski.
Na zdjęciu głównych widzimy ich z serami dojrzewającymi. Smakosze na FB mogą poczytać o wszelkich nowinkach i aktualnym asortymencie. Na przykład o serowych kuleczkach w oleju ogniomistrzu czy piekielnej paście.
W rodzinny interes wdrażają się dzieci Cudowskich, 16 – letni Tymoteusz robił z tatą masło i wyjmował ser z kadzi, a 5,5 – letnia Paulinka coraz częściej z wielkim zaciekawieniem zagląda do garnka, no i, oczywiście degustuje.
Sery są wytwarzane z mleka wiejskiego, takiego prosto od krowy, niestandaryzowanego. Stąd na smakołyki od wuja Bogdana trudno namówić takich, którym tego typu wyroby trącą krową. Dlatego wolą takie ze sklepu. – To już każdego indywidualna sprawa – zauważa Kamila Cudowska.
Skąd taka pasja? Jak jej mąż wkręcił się w sery, na tyle by dla nich rzucić kierownicę?
– Zawsze ciągnęło mnie do starodawnego jadła. Najpierw pierwsze chleby wypiekane w domu, pierwsze samodzielne wino, nalewka, piwo. Gdzieś po głowie zaczęło chodzić mi mięsiwo – opowiada Cudowski.
Pierwszy raz porządnie “zaiskrzyło” u przyjaciela – Janusza, który w samodzielnie wybudowanej wędzarni uwędził własnej produkcji kiełbasę.
-Powiem tak – to było dobre – kontynuuje. – Zbudowałem u siebie wędzarnie i uwędziłem pierwsze ryby, później spróbowałem z kupnymi serami i to też było dobre. Zapragnąłem zrobić własny ser, wszedłem w Internecie na stronę “Serowej Braci”. Zrobiłem pierwszy ser ( jak się potem okazało – nieprawidłowy) i był bardzo dobry. Nagle zdziwienie: dlaczego ser domowy smakuje inaczej, lepiej niż ten w sklepie? I to był ten moment, w którym specjały wuja Bogdana zaczęły się wykluwać.
Skąd wziął się “wujo Bogdan”?
– Kiedyś sąsiad krzyknął “o, wujo Bogdan!”. Jego córki tak na mnie mówiły czasami i jakoś tak poszło, sama nazwa WUJO bardzo dobrze się kojarzy, jest to osoba bliska, rodzinna. Często tak dzieci zwracają się do przyjaciela rodziny, dobrego sąsiada, w przedszkolu często się mówi CIOCIA. To ciepłe słowa, dobrze się kojarzą – mówi Bogumił Cudowski.
Serowarnia się rozwija. Od kilku dni smakołyki sprzedają w drewnianym budynku. Wcześniej punkt przy Reymonta mieścił się w prowizorycznym namiocie z plandeki.