W Pabianicach ostatnio bardzo modne stało się tuszowanie bubli i błędów białą naklejką. Najpierw z patentu skorzystało Starostwo Powiatowe (chodziło o zegar, który pokazywał godzinę według starego czasu) i Miejski Zakład Komunikacyjny (biała naklejka zasłoniła dodatkową literę w nazwie przystanku Orla/EwanGIElicka). Czy brak tramwaju też zostanie zatuszowany białą naklejką?
Sprawa jest poważna – na całkowity remont potrzeba ponad 120 mln zł. Ubiegamy się o pieniądze z funduszy unijnych, ale pula dla całego województwa to 116 mln. W dodatku w grę wchodzi Łódź (startują po 74 bańki), więc powiedzmy sobie szczerze – nie ma szans na pozyskanie tej kwoty. Prezydent Pabianic i wójt Ksawerowa wystąpili o pieniądze raczej pro forma, by potem im nie zarzucono, że nic nie zrobili.
Po co więc wkrótce wydamy 700 tys. na najpilniejszą naprawę trakcji? Ok, ma to zapewnić kursowanie tramwaju na następne dwa lata (przy optymistycznej prognozie), ale co dalej? No właśnie – i to jest różnica między politykiem, który myśli o następnych wyborach a ojcem miasta, który myśli o przyszłych pokoleniach.
Pabianiczanom należy się referendum. I nie jakieś ankiety wrzucane do pordzewiałej skrzynki przy UM czy sondy internetowe – tylko takie prawdziwe. Przy 100-milionowym wydatku na kompleksowy remont (zakładając, że wyszarpniemy coś z RPO), koszt referendum to pikuś. Cała sytuacja jest niczym deja vu ze szpitalem – kwota zadłużenia wzięta na barki podobna. Niech więc wypowiedzą się mieszkańcy: bierzemy kredyt i ratujemy tramwaj, ale w zamian kilka ładnych lat zaciskania pasa?
Gdyby remont przerzucić na Budżet Obywatelski, to przy milionowej puli zajęłoby to ponad wiek… Prawda jest taka, że jak nie zrobimy tego teraz, to nie zrobimy tego nigdy. Potrzeba konkretnej decyzji – w prawo albo w lewo.
Nie ma prądu – tramwaj stoi a autobusy jadą. Popadało – tramwaj stoi a autobusy jadą. Wypadek czy choćby stłuczka – tramwajowa zawalidroga stoi a autobus objazdami śmiga. A czas przejazdu bez porównania na korzyść autobusu.