Z jednej strony Polski Ład to dofinansowanie inwestycji, z drugiej – ogromny chaos. Dlaczego? To także jedna z największych reform podatkowych. Problem w tym, że przygotowana na kolanie.
Zamęt jest ogromny. W biurach rachunkowych łapią się za głowy, niemalże stając wróżbitami. Urzędnicy skarbowi w niewiele lepszej sytuacji, a na dodatek przychodzi im świecić oczami. Przedsiębiorcy muszą liczyć się z wyższymi rachunkami za prowadzenie księgowości przynajmniej o 20%. Dla zwykłego podatnika także “atrakcji” co niemiara.
Problemy księgowych i podatników
Zwykli zjadacze chleba nie mają lekko. Muszą uporać się z wieloma problemami i pułapkami Polskiego Ładu.
– Już na początku roku okazało się, że niektórzy otrzymali mniejsze pensje. Zaplanował chaos i strach. Powodem zamieszania jest między innymi zmiana w naliczaniu listy płac. W zeszłym roku gdy zarabiało się około 8500 zł miesięcznie dochodziło do przekroczenia skali podatkowej i podatek naliczano 32% . Teraz próg jest znacznie wyższy, więc podatek zapłacimy 17 %, więc jest lepiej, ale pojawia się brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej, więc jest gorzej i tak w kółko. Dodatkowo mamy jeszcze możliwość zastosowania ulgi dla klasy średniej, ale trzeba przebrnąć skomplikowane i trudne wzory do wyliczania ulgi – tłumaczy Ewa Kudła, szefowa Biura Rachunkowego “Rewizor” z ul. 20 stycznia.
A przedsiębiorcy? Ci nie planują szkoleń, inwestycji, bo nie wiadomo, co będzie w następnym rozporządzeniu ministra finansów czy przypadkiem nie będzie trzeba szukać cięć w kadrach bądź sprzedawać majątku firmy.
Dodatkowo dla niektórych płatników ministerstwo nałożyło obowiązek wyliczania (to nie żart) podwójnej zaliczki na podatek dochodowy.
-Zaliczki możemy płacić sobie, jak chcemy, a wyrównanie przyjdzie na koniec roku albo będziemy mieli zwrot podatku, albo gigantyczna dopłatę. Dotyczy to osób, które osiągają przychody do 12 800zł miesięcznie. Przy wyższych zarobkach nic się nie zmienia – mówi księgowa.
Brak przygotowanych na czas programów informacyjnych, niejasne i niedoprecyzowane przepisy to teraz największa bolączka księgowych w firmach, w różnych instytucjach finansowych czy w biurach rachunkowych.
-Martwi mnie jednak jeszcze coś. Z pewnością w nadchodzących dniach, tygodniach, miesiącach będziemy mieli jeszcze wiele rozporządzeń, naprawiających już i tak skomplikowaną ustawę, więc nic innego nam nie pozostaje, jak uzbroić się w cierpliwość. Czekać z nadzieją, że wiedzą, co czynią – zamyśla się pani Ewa.
Niepokój w fiskusie
Cofnijmy się do listopada, grudnia zeszłego roku. Pandemia wydawała się nadal groźna, lecz już nieco obłaskawiona. Polski Ład nadchodził cicho i spokojnie. Także w urzędach skarbowych praca odbywała się planowo. Zapowiadano niewielkie reorganizacje, w niektórych zmieniano naczelników. PIT-2, ulga dla klasy średniej – podobnie jak u innych ludzi te rzeczy nie wyzwalały żadnych emocji.
Gwałtowna zmiana nastąpiła 5 stycznia. „Polski Ład” stał się z dnia na dzień bardzo ważny. Ministerstwo przypomniało sobie o szkoleniach przedsiębiorców, podatników. Tylko kto miał to zrobić ? Prawie nikt z pracowników zwykłego urzędu nie był przygotowany…
W drugim tygodniu stycznia urzędach zawrzało. Nie ma dnia bez webinarium, narady, spotkania czy szkolenia. „Polski Ład” opanował umysły wszystkich.
Szefostwo Krajowej Administracji Skarbowej obiecało:
-infolinie związane z Polskim Ładem (tel. 22 765 64 64);
-uruchomienie dodatkowej linii w Krajowej Informacji Skarbowej (nr tel. 22 330 03 30 lub 801 055 055);
-przeszkolenie grupy ekspertów, którzy odpowiadają na pytania;
-priorytetowe traktowanie połączeń dotyczących Polskiego Ładu na infolinii KIS;
-wdrożenie zmian organizacyjnych w urzędach skarbowych tak, żeby osoby zainteresowane mogły umawiać się na wizyty związane z pakietem Polski Ład do godz. 19. 00.
W styczniu wszyscy się szkolili
-Nic to, że za chwilę miliony podatników zechcą rozliczyć 2021 rok. Nic to, że płatnicy prześlą do końca stycznia miliony informacji PIT-11. Pewnie setki tysięcy błędnych, wymagających poprawek– mówi urzędnik z Pabianic. – Poprawek pilnych, gdyż już 15 lutego na ich podstawie pani Kowalska i pan Nowak mogą się rozliczyć.
Dziś w urzędach skarbowych jest już tylko niepokój. Rząd nie musi się martwić. Choć ze strony związków zawodowych padały groźby i żądania – strajku nie będzie. Osobiste dyżury do godz.19.00 zakończyła pandemia. Zastąpią je dyżury telefoniczne. Coraz więcej osób ma kwarantannę, choruje. Panie w urzędach zaczynają się martwić o zdrowie – swoje, rodzin.
-Martwimy się po cichu, by ilość pilnych łatek nie skomplikowała ludziom rozliczeń jeszcze mocniej. I nie wpakowała podatników w wielotysięczne dopłaty w kwietniu 2023 roku – usłyszeliśmy.