FAKTY

Do nowoczesnego przejścia pod torami trzeba wędrować przez błoto

Mieszkańcy Zatorza mieli mieć krótszą i łatwiejszą drogę na dworzec PKP i do miasta. Takie były założenia budowy przejścia podziemnego pod torami. Rzeczywistość rozczarowała.

Wydawało się, że prowadzona przez PKP modernizacja dworca, włącznie z budową przejścia podziemnego od ul. Łaskiej w stronę Zatorza, będzie okazją do poprawy stanu należącej do kolei drogi. Niestety jednak, wyjście z nowiutkiego przejścia podziemnego wyprowadzone jest… w błoto.

Mieszkańcy skarżą się, że dotarcie do nowego przejścia podziemnego jest mocno utrudnione, a w przypadku osób starszych, niepełnosprawnych czy też matki z dziećmi w wózkach – wręcz niemożliwe. Przed modernizacją infrastruktury kolejowej pabianiczanie z Zatorza docierali na stację naokoło. Po remoncie mieli mieć krótszą i prostszą drogę na pociąg (o inwestycji pisaliśmy TUTAJ). 

Dodajmy, że podczas trwającego do niedawna remontu linii kolejowej i dworca, pracujący na zlecenie kolei robotnicy użytkowali feralną drogę, korzystając z ciężkiego sprzętu budowlanego. To przyczyniło się do znacznej degradacji gruntowej nawierzchni, która i bez tego była w fatalnym stanie.

– Tak się cieszyłam, że wreszcie mniej się nachodzę, żeby dojść na dworzec, a teraz tonę w błocie. Kto tak to wymyślił?! – żali się Pani Barbara, seniorka z Zatorza.

Rozczarowanych jest więcej, bo aby dojść do kolejowego przejścia suchą stopą trzeba iść przy samym płocie wąskim paskiem gruntu. To niewykonalne dla kobiet z dziećmi czy dla niepełnosprawnych na wózkach.

– Za każdym razem, kiedy jedziemy z żoną i dzieckiem do rodziców w Sieradzu, muszę przenosić wózek przez wielką kałużę. Ta inwestycja PKP to coś bez nazwy, a miało być tak pięknie – mówi wzburzony pan Marcin.

Aneta Klimek, rzeczniczka prezydenta Pabianic, informuje, że teren należy do PKP.

Zamierzamy interweniować u właściciela w sprawie poprawy nawierzchni i odwodnienia – zapowiada Klimek.

Czytaj także: Asfaltu nie będzie. Tędy przebiega specjalna strefa obronna