OPINIE

Koronawirus. “To jest dla nas zupełna nowość” [WYWIAD]

Dr Urszula Sztuka-Polińska, pabianiczanka, szefowa wojewódzkich służb sanitarnych rozmawia z nami o procedurach, źródłach zakażeń oraz koniecznej profilaktyce.

Magdalena Hodak: Co się dzieje w momencie, kiedy służby sanitarne otrzymują informację o możliwości zakażenia koronawirusem? Ogólnie wiadomo, że rusza procedura, ale jak ona konkretnie wygląda?

Dr Urszula Sztuka-Polińska, Łódzki Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny: 

– Pytamy o objawy i, oczywiście, o kontakty z osobą chorą.

W powszechnym obiegu funkcjonuje pojęcie “kontakt bezpośredni”. Taki się właśnie liczy przy podjęciu decyzji o badaniu i  kwarantannie. Co dokładnie kryje się pod tym terminem?

– Żeby było można mówić o kontakcie bezpośrednim, nie wystarczy, że ktoś kogoś minął na ulicy, w jakimś ciągu komunikacyjnym. Trzeba być kilkanaście minut w bliskiej odległości, żeby sobie przekazać  koronawirusa w wydychanym powietrzu. Można też zupełnie nieświadomie dotknąć powierzchni, na której była dawka infekcyjna, a potem przenieść na bony śluzowe, na  twarz. Dlatego właśnie warto przestrzegać stosownych instrukcji, one mają bardzo duży sens.

Zbieracie wywiad i okazuję się, że to pacjent wysokiego ryzyka. Co się wtedy dzieje?

– Wysyłany jest po niego ambulans. Oby do domu, a nie jak już się zdarzało do przychodni zdrowia czy na SOR. Tam nie wolno się zgłaszać z objawami, gdyż naraża się innych! Pacjent trafia obecnie do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego  w Zgierzu. Pobiera się od niego próbki na specjalnej wymazówce, czyli przy użyciu patyczka ze specjalnym materiałem, który jest wkładany do nosogardzieli. Następnie próbka wędruje do wysokospecjalistycznego laboratorium. Takim dysponuje  Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Łodzi.

Jak długo trwa takie badanie?

– Przeważnie około 4 godzin – jeśli wszystko idzie ok, czyli  jeśli otrzymujemy jednoznaczny wynik. Jeśli takiej  jednoznaczności brak, konieczne są dodatkowe badania na tym materiale. Wówczas czas wydłuża się do 6 godzin. Wyniki trafiają do szpitala, w którym leży pacjent, aby lekarze  wiedzieli, czy jest dodatni czy ujemny i żeby można było tego dodatniego pacjenta otoczyć właściwą opieką. Dane są również  wysyłane do Powiatowego Inspektora Sanitarnego, ponieważ  musi się on zająć  jego  kontaktami, mailuje, telefonuje, nakłada kwarantannę, która to, jest potem monitorowana przez współpracującą z sanepidem policję. Przypomnijmy –  za nieprzestrzeganie kwarantanny grozi kara finansowa*. Ludzie z reguły jednak chcą dbać o zdrowie i stosują się do nakazów.

Kwarantanna obejmuje także osoby powracające z zagranicy…

– Od minionej niedzieli, odkąd został wprowadzony stan zagrożenia epidemicznego, powroty są rejestrowane na granicy, a listy osób są rozdzielane na tzw. punktach wejścia, czyli wiadomo, kto trafi do powiatu pabianickiego czy łódzkiego wschodniego, czyli pod opiekę danej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Obecnie wszyscy powracający z zagranicy muszą odbyć trwającą 14 dni kwarantannę.  W tym czasie do tych osób dociera specjalna karetka po wymazy do badań.

Z różnych stron padają głosy o kumulacji zachorowań za ok.  2 tygodnie. Tak będzie?

– Nie bardzo wiemy, tak naprawdę. Są różne modele medyczne, przewidywania matematyczne, nie jestem w stanie odpowiedzieć wiążąco na to pytanie. To  jest dla nas zupełna nowość. Myślę, że nawet dla najbardziej wytrawnych naukowców wirusologów z Państwowego Zakładu Higieny rozwój zachorowań, ich dynamika, nie jest sprawą oczywistą. Wszystko, co mówią przekazywane jest nie do końca autorytatywnie, opatrzone znakiem zapytania.

W minioną środę odbyła się sesja Rady Miejskiej w Pabianicach. Na sali niewielkiej sali zebrało się ponad 20 osób, obrady trwały raptem 5 minut, aby zminimalizować ryzyko. Jedna z pań radnych przyszła w maseczce i z płynem dezynfekującym, bo 12 dni temu wróciła z zagranicy. Czy jej obecność to  odpowiedzialne zachowanie?

– Na pewno nie. Gdyby wróciła w ostatnich dniach, nie mogłaby opuścić już domu. To, że w ogóle odbyła się sesja, nie było odpowiedzialne. Skoro mamy unikać spotkań rodzinnych, w grupie, to taka sesja nie powinna się odbyć. Należałoby, moim zdaniem, rozważyć opcję zdalnego głosowania, być może zmienić przepisy, aby było to możliwe,

Co warto szczególnie wpajać w trudnej dla wszystkich sytuacji?

– Jesteśmy obecnie w czasie tzw. wiosennego przesilenia. Choć normalnej zimy nie było, zawsze w takim okresie nasz organizm jest zubożony. Należy wysypiać się, odpoczywać, zdrowo odżywiać. To brzmi też już jak slogan, ale trzeba o tym nieustannie przypominać – należy bezwzględnie omijać skupiska ludzkie, wręcz izolować się.

 

* Od 20 marca, kiedy to premier Mateusz Morawiecki ogłosił w naszym kraju stan epidemii, za złamanie kwarantanny grozi nawet 30 tys. zł.