W sierpniu na starym placu zabaw w parku Wolności odbyło się nocne łowienie owadów na światło. Stało się okazją do poznania ich nocnego życia pod okiem pasjonata i fotografa Jacka Nowaka.
-Idealne warunki temperaturowe badania to w nocy w okolicach 20 C. Gdy zwijaliśmy sprzęt, termometr pokazywał 19 C. Świecenie okazało się być dość owocne – jako że było pierwsze w tym miejscu, nie mam odniesienia do poprzednich takich działań – tłumaczy fotograf.

Zróżnicowanie gatunkowe całkiem spore. Pojawiły się na ekranie zarówno motyle – najwięcej, jak i pluskwiaki, błonkówki, żądłówki, muchówki i chrząszcze w tym jeden z największych polskich – dyląż garbarz.
To (za encyklopedialesna.pl) chrząszcz z rodziny kózkowatych. Rozwija się w martwym drewnie drzew stojących, pniaków, leżaniny. Larwy drążą chodniki wypełnione grubymi wiórkami. Przepoczwarczenie w ziemi obok materiału lęgowego w kokonie sporządzonym z wiórek i gleby.
–Szacunkowo wizytę złożyło tej nocy 70 – 80 gatunków, co jest wynikiem jak na czas i miejsce całkiem dobrym – dodaje Nowak.
By łowy na światło były skuteczne, musi być spełnionych kilka warunków. Podstawowy to zróżnicowana gatunkowo roślinność w miejscu świecenia, zarówno motyle nocne jak i ich gąsienice żerują na różnych roślinach. Im większa różnorodność roślin, tym więcej owadów pojawia się na ekranie. Kolejny warunek to odpowiednie światło. Choć owady przylatują do praktycznie każdego światła, to żarówki rtęciowe emitują szerszy zakres widma w zakresie UV , który preferują. Okolica świecenia musi być wolna od oprysków owadobójczych. Ostatnia kwestia dotyczy terminu badań – szczyt sezonu, gdy latających gości jest najwięcej, to przełom czerwca i lipca, później obserwujemy tendencję spadkową aż do października lub pierwszych przymrozków.
