Rejestracja w bazie trwała 5 minut, a sam zabieg pobrania szpiku niecałą godzinę. Tyle wystarczy, by uratować czyjeś życie.
„Otrzymaliśmy informacje o stanie zdrowia Biorcy. Pana komórki zostały planowo przeszczepione, przedostały się do szpiku kostnego Pacjenta i rozpoczęły tworzenie zdrowych komórek krwi. (…) Przebieg leczenia był na tyle zadowalający, że możliwe było wypisanie Pacjenta z kliniki. Biorca jest na najlepszej drodze do odzyskania sił oraz powrotu do zdrowia. Bardzo się cieszymy, że jest nam dane podzielić się z Panem tymi dobrymi wiadomościami” – przeczytał w emailu od Fundacji DKMS 27-letni Janek Wojtal.
O pabianiczaninie, który oddał szpik dla 12-latka z Wielkiej Brytanii, pisaliśmy w lutym 2018. Na takie informacje czekał ponad półtora roku – zwyczajowo dozwolone jest tylko jedno zapytanie o stan zdrowia biorcy: po upływie 6 lub 18 miesięcy od donacji.
– Kiedy to przeczytałem, poczułem ulgę i radość, że chłopiec żyje i ma się dobrze – mówi Janek w rozmowie z pabianice.tv.
Nadal nie ma pewności, jakiej jest narodowości, nie wiadomo jak ma na imię, gdzie mieszka. Regulacje związane z kontaktem dawca-biorca są różne w zależności od kraju.
W przerwie meczu
Wszystko zaczęło się w październiku 2014 roku, podczas meczu Polska – Szkocja rozgrywanym w ramach kwalifikacji do Mistrzostw Europy. Na Stadionie Narodowym do Janka podeszły dwie wolontariuszki Fundacji DKMS i zaproponowały, by zarejestrował się w bazie dawców. Jako 22-latek wziął do buzi patyczek, oddał wymaz i wypełnił formularz. Cała akcja trwała ok. 5 minut, szybko o niej zapomniał.
Telefon zadzwonił po 3 latach, w listopadzie 2017. Potem wszystko potoczyło się szybko – badania w Warszawie, dopinanie formalności i pamiętny dzień 8 lutego 2018, kiedy Jankowi pobrano ponad litr mieszanki krwi i szpiku z talerza kości biodrowej. Zabieg, w znieczuleniu ogólnym, trwał niecałą godzinę, a ubytek zregenerował się w ciągu 2-3 tygodni.
Od tamtej pory czekał, by dowiedzieć się więcej na temat zdrowia chłopca (dopiero po pobraniu wyjawiono mu, dokąd leci szpik). W poprzednich wiadomościach Fundacja wspominała, że po przeszczepieniu musi być zachowana anonimowość, ale po upływie dwóch lat może dojść do osobistego spotkania między dawcą a biorcą. Na więcej informacji na razie nie ma co liczyć:
“Przypominamy, że są to jedyne informacje jakie możemy uzyskać z klinki, kolejne wieści nie będą dla nas dostępne, bardzo nam przykro. Zachęcamy do korespondencji anonimowej z Pacjentem” – podkreśliło DKMS.
Janek planuje skorzystać z tej możliwości.