FAKTY

Pabianiczanin oddał szpik dla 12-latka z Wielkiej Brytanii

26-letni Jan Wojtal został dawcą. Pobrana mieszanka krwi i szpiku ma pomóc wyzdrowieć choremu chłopcu.

Wszystko zaczęło się w październiku 2014 roku, podczas meczu Polska – Szkocja rozgrywanym w ramach kwalifikacji do Mistrzostw Europy. Na Stadionie Narodowym do Janka podeszły dwie wolontariuszki Fundacji DKMS i zaproponowały, by zarejestrował się w bazie dawców. Jako 22-latek wziął do buzi patyczek, oddał wymaz i wypełnił formularz. Cała akcja trwała ok. 5 minut, szybko o niej zapomniał.

Telefon zadzwonił po 3 latach, w listopadzie 2017: – Na komórce zobaczyłem kierunkowy z Warszawy i odrzuciłem połączenie – byłem pewny, że to jakieś oferty z banku albo sprzedaż garnków – wspomina Janek.

Po chwili dostał wiadomość SMS od Fundacji z prośbą o kontakt. Oddzwonił. Zapytano go, czy podtrzymuje chęć oddania szpiku, bo jego genetyczny bliźniak potrzebuje pomocy.

– Potwierdziłem. Potem przez kilka minut recytowano mi podstawowe informacje, a po 3 dniach umówiono na pobranie krwi do wstępnych badań. Wtedy nie było jeszcze pewne, że wezmą ode mnie szpik – opowiada pabianiczanin.

Pamiętna data 8 lutego

Kolejny telefon odebrał już po nowym roku, w połowie stycznia. Krew zbadano, przyjęto. I znów szybka organizacja – po kilku dniach Janek był już w Warszawie na kompleksowych badaniach. Wykonywano je w Samodzielnym Publicznym Centralnym Szpitalu Klinicznym przy ul. Banacha (tam też mieści się bank komórek macierzystych). Ponieważ badania odbywały się rano, na noc poprzedzającą Fundacja DKMS opłaciła pobyt w hotelu (zwróciła także koszty przejazdu).

„Ten dzień” nastąpił 8 lutego. Jankowi pobrano ponad litr mieszanki krwi i szpiku z talerza kości biodrowej (jest też metoda pobierania z krwi obwodowej). Zabieg, w znieczuleniu ogólnym, trwał niecałą godzinę. Ubytek zregeneruje się w ciągu 2-3 tygodni. 26-latek otrzymał odznakę i legitymację dawcy oraz gratulacje od lekarza. Kilka godzin później zadzwoniła Fundacja DKMS z podziękowaniami.

– Dopiero wtedy wyjawiono mi, że pobrany szpik trafi do 12-latka z Wielkiej Brytanii. Od razu tam poleciał – dodaje.

„Będzie mnie zżerać ciekawość”

Nie ma pewności, jakiej narodowości jest chłopiec, nie wiadomo jak ma na imię, gdzie mieszka. Regulacje związane z kontaktem dawca-biorca mogą być różne w zależności od kraju. Np. w Belgii, Francji, Włoszech, Holandii, Szwajcarii, Norwegii, Słowenii, Hiszpanii obowiązuje pełna anonimowość, możliwy jest jedynie kontakt listowny. Z kolei w niektórych państwach wykluczony jest jakikolwiek kontakt dawcy i biorcy. Kilka dni temu Janek otrzymał email od DKMS z wytycznymi dotyczącymi ewentualnego kontaktu z 12-latkiem. Czytamy w nim:

„Zwyczajowo dozwolone jest tylko jedno zapytanie o stan zdrowia pacjenta – po upływie 6 lub 18 miesięcy od donacji. Decyzja o wysłaniu zapytania do kliniki należy do dawcy (…) Można również nawiązać z pacjentem pisemny kontakt, jednak ze względu na ochronę danych osobowych, przez pierwsze dwa lata po przeszczepieniu musi być zachowana anonimowość dawcy. Po upływie tego okresu może dojść do osobistego spotkania dawcy i biorcy. Jeśli obie strony wyrażą chęć, Fundacja pomoże takie spotkanie zorganizować”.

Za pośrednictwem DKMS każdy dawca może otrzymać informację na temat procesu powrotu do zdrowia biorcy. Pabianiczanin chce o nią wystąpić po upływie półtora roku, aby była pełniejsza.

– Do tego czasu będzie mnie zżerać ciekawość – mówi Janek.


3 komentarze do “Pabianiczanin oddał szpik dla 12-latka z Wielkiej Brytanii

  1. Brawo, oby więcej takich osób i ich decyzji zakończonych pobraniem i mam nadzieję , uratowaniem innego życia

Comments are closed.