FAKTY HISTORIA

Radni uhonorowali byłego funkcjonariusza SB

“Zasłużony dla Powiatu Pabianickiego” to tytuł, jaki radni powiatowi przyznali w 2011 roku prezesowi Rejonowego Klubu HDK PCK Andrzejowi Chałupce. Uzasadnienie? Propagowanie krwiodawstwa. Ale tak się składa, że uhonorowany był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa PRL. Czy powinien zatem odbierać zaszczyty?

Od niedawna w internecie łatwo można znaleźć informacje na temat ludzi bezpieki. Ze zbioru tych danych wyłania się mroczna przeszłość pabianiczanina. Idąc tropem internetowego wpisu można dotrzeć do milicyjnych dokumentów. Są one zarchiwizowane w Instytucie Pamięci Narodowej.

Początki kariery pabianiczanina w milicji to rok 1970. 23 – letni wówczas Chałupka napisał podanie o przyjęcie do służby. Zapragnął realizować się w sekcji kryminalistyki. “Chcę się przyczynić do rozwoju i bezpieczeństwa mojej Ojczyzny” – motywował. Dostał etat referenta do walki z przestępstwami gospodarczymi w sekcji operacyjno – dochodzeniowej.

Był już wtedy od dwóch lat członkiem PZPR (do partii wstąpił w trakcie odbywania zasadniczej służby wojskowej). Wcześniej, od 1963 roku, kiedy to uczył się w II LO, aktywnie działał w Związku Młodzieży Socjalistycznej. Jego partyjna kariera potoczyła się błyskawicznie. W grudniu 1974 r. został przewodniczącym Zarządu Miejskiego ZSMP w Pabianicach (był nim prawie do września 1978 r.), sprawował też funkcję przewodniczącego Rady Miejskiej Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej w Pabianicach (kwiecień 1975- luty 1979). W latach 1974-1975 był członkiem Plenum Zarządu Wojewódzkiego oraz Zarządu Łódzkiego ZSMP, a od grudnia 1976 do sierpnia 1978 to członek Egzekutywy Komitetu Miejskiego PZPR w Pabianicach. Od sierpnia 1978 do końca lutego 1979 – kierownik wydziału Propagandy Zarządu Łódzkiego ZSMP.

Szybko też potoczyła się jego milicyjna kariera. Pod koniec października 1972 roku w KMMO w Pabianicach mianowano go już na stanowisko oficera operacyjnego SB w referacie ds. Służby Bezpieczeństwa. Pod koniec 1974 nie był już referentem, a inspektorem.

W 1975 został przeniesiony do dyspozycji komendanta Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Łodzi. Ten wkrótce oddelegował go do pracy etatowej w ZSMP (dostał urlop bezpłatny do odwołania). Po powrocie z niego rozpoczął pracę już w Łodzi jako inspektor wydziale III Służby Bezpieczeństwa KWMO.

 

Próba przemytu i kompromitacja

Pabianiczanin zapewne dalej w aparacie bezpieki, a także w partii, szedłby jak burza, gdyby nie fakt, że jako kierownik – pilot mającej trwać miesiąc objazdowej wycieczki (Węgry, Jugosławia, Grecja, Austria), zorganizowanej przez Zarząd Wojewódzki ZSMP i “Juventur” nie wpadł w czerwcu 1979 roku na przejściu granicznym w Chyżnem. Został jeszcze w tym samym miesiącu zawieszony w czynnościach służbowych i wszczęto przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Już 11 lipca gotowy był rozkaz Komendanta Wojewódzkiego Milicji Obywatelskiej o zwolnienie ze służby w milicji i obniżenie stopnia do kaprala.

“Plutonowy Chałupka skompromitował się jako funkcjonariusz organów MO” – napisali do komendanta jego bezpośredni przełożeni. Zamiast jako opiekun wycieczki z młodzieżą dać dobry przykład, postąpił odwrotnie. Wydalenie ze służby w milicji stało się faktem 8 sierpnia.

Co takiego wydarzyło się na granicy polsko – czechosłowackiej?

Z zachowanych dokumentów wynika, że 3 czerwca 1979 roku pracownicy urzędu celnego stwierdzili znaczne przekroczenie norm żywności na uczestnika wycieczki kierowanej przez pabianiczanina. Chodziło aż o 150 kilogramów! Nie dopuszczono do wyjazdu. Chalupka nie poddał się i próbował załatwić w Głównym Urzędzie Celnym w Warszawie zgodę na wywóz większej ilości żywności, ale bezskutecznie. Wobec takiego stanu rzeczy, 5 czerwca udał się z cała wycieczką na przejście graniczne i chciał zapłacić cło za wywożone nadwyżki. Nie wyrażono na to jednak zgody, a celnikom wyostrzyła się czujność. Po sprzedaniu w pawilonie spożywczym w Chyżnem żywności przeznaczonej do przemytu, działacze ZSMP z pabianiczaninem na czele zostali poddani szczegółowej kontroli osobistej. Przetrzepany dokładnie został też autokar. Chałupka przyznał się do usiłowania wywiezienia towaru dużej wartości, m.in. kilkadziesiąt budzików, kilkuset żyletek i paczek papierosów “Marlboro”, radiomagnetofonu “Grundig” i dwóch suszarek do włosów. Miał też przy sobie legitymację funkcjonariusza, którą to – zgodnie z przepisami – powinien zdeponować na czas wyjazdu u swojego przełożonego w KWMO w Łodzi.

Do kontroli celnej pabianiczanin zgłosił tylko fotelik turystyczny, materac, butlę turystyczną, namiot i dwie ikony współczesne (jako upominek). Zapytany czy zgłosił wszystko odpowiedział funkcjonariuszowi celnemu, że tak, co (jak wyżej) okazało się nieprawdą. Potem tłumaczył, że te znalezione rzeczy miały być prezentami dla jugosłowiańskich przyjaciół. Celnicy nie “kupili” jednak takiej obrony.

Po zakończeniu procedury karno- skarbowej Andrzej Chałupka zapłacić musiał grzywnę, zarządzono też przepadek mienia. Bez efektu próbował odwoływać się od orzeczenia, wnioskując o zmniejszenie grzywny i zwrotu (“jako rzeczy używanych”) radiomagnetofonu “Grundig”, kluczy nasadowych, budzika i rożna.

“Nie uda się tego wyplenić”

Co ciekawe, 22 października 1978 roku, a wiec ok. pół roku przed wpadką na granicy, w łódzkim “Dzienniku Popularnym” ukazała się dyskusja na temat ludzkich postaw. Eksponowani działacze organizacji młodzieżowych, w tym Andrzej Chałupka, który wówczas szefował Wydziałowi Propagandy Zarządu Łódzkiego ZSMP, promowali wysokie standardy postępowania. Potępiali karierowiczostwo, wykorzystywanie swoich pozycji zawodowych, układów i znajomości. Publikacja nosi tytuł: “Przeciwko “załatwiaczom”.

Działacz z Pabianic powiedział m.in.: “Myślę, że jeśli komuś się zdaje, że praca w organizacji jest “fuchą”, dość szybko się będzie mógł przekonać, że tak nie jest”, ” Praca nieszczera, nie wypływająca z uczciwych pobudek, jest w sumie szkodliwa tak samo lub nawet bardziej, niż gdyby ten człowiek nic nie robił. Jej efekt wychowawczy jest znacznie gorszy”, ” W psychice naszego społeczeństwa jest tak zakorzenione pojecie, że wszystko “trzeba” załatwić. Nie uda się tego wyplenić w ciągu dni czy miesięcy”.

Sprawiedliwie zasłużony?

Radni przyznali mu tytuł “Zasłużony dla Powiatu Pabianickiego” na sesji Rady Powiatu 25 października 2011 roku. 10 listopada w Dworze Kapituły Krakowskiej Chałupka odebrał go uroczyście wraz z towarzyszącym wyróżnieniu medalem z napisem ” JUSTUS MERITUS” (łac. sprawiedliwie zasłużony). Data ceremonii została wybrana nieprzypadkowo. Intencją było nawiązanie do obchodzonego nazajutrz Narodowego Dnia Niepodległości. Tak się też akurat złożyło, że Andrzej Chałupka 10 listopada obchodził swoje 64 urodziny.

Fot. archiwum/Powiat Pabianicki

Głosujący byli jednomyślni. Starosta Pabianicki Krzysztof Habura powiedział, że wniosek o przyznanie tytułu Chałupce został przyjęty “bez najmniejszych wątpliwości”. Przemawiał: “Pan Andrzej Chałupka jest docenianym działaczem ruchu Honorowych Dawców Krwi, nie tylko w Pabianicach, ale też i w skali województwa, gdzie jest Przewodniczącym Łódzkiej Okręgowej Rady Honorowego Krwiodawstwa PCK, ale i w Polsce – będąc członkiem Rady Krajowej. Jego osiągnięcia zostały docenione w skali kraju poprzez fakt odznaczenia jego osoby Złotym Krzyżem Zasługi za działalność na rzecz honorowego dawstwa krwi, Odznaką Honorową PCK II stopnia, Odznaką Honorowego Dawcy Krwi Zasłużony dla Zdrowia Narodu nadawaną przez Ministra Zdrowia, Kawalerem Kryształowego Serca – najważniejszego odznaczenia dla Honorowego Dawcy Krwi”.

Tu warto  dodać, że w czasach swojej partyjnej i związkowej działalności w okresie PRL Chałupka zdążył oddać honorowo przynajmniej 15 litrów krwi, za co otrzymał wtedy odznakę Zasłużonego Honorowego Dawcy Krwi II stopnia. W roku 1971 przyznano mu m.in.: Srebrne Odznaczenie im. Janka Krasickiego (nadawane w uznaniu zasług w wieloletniej pracy w ruchu młodzieżowym). W 1974 r. Odznakę za zasługi dla ZMS, w 1976 r. Złotą honorową odznaką “Za zasługi dla TKKŚ” (Towarzystwo Krzewienia Kultury Świeckiej). W tym samym roku został uhonorowany odznaką “Zasłużony dla ORMO”.

Bohater tego tekstu nie był zainteresowany rozmową z pabianice.tv na temat pracy jako funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa.

Zadania Służby Bezpieczeństwa PRL

Pracą operacyjną funkcjonariuszy służb specjalnych nazywamy: “Całokształt tajnych, pozaprocesowych i pozaadministracyjnych działań funkcjonariuszy SB, prowadzonych przy wykorzystaniu określonych srodków pracy operacyjnej i metod pracy operacyjnej oraz w odpowiednich formach pracy operacyjnej, zmierzającej do rozpoznania i zwalczania działalności uznanej za wrogą, jej przyczyn i uwarunkowań, jak również innych zjawisk społecznych niekorzystnych dla władzy komunistycznej, a także zdobywania wszelkich informacji niezbędnych do zabezpieczania jej interesów” *. W jaki konkretnie sposób? Np. poprzez pozyskiwanie i prowadzenie tajnych współpracowników, kontaktów operacyjnych, zakładanie podsłuchów, prowadzeniu akcji dezinformacyjnych i prowokacyjnych, obserwację operacyjną, tajne przeszukania.

* Filip Musiał “Podręcznik bezpieki. Teoria pracy operacyjnej Służby Bezpieczeństwa w świetle wydawnictw resortowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL”.

Wydziały pionu III SB zajmowały się przede wszystkim walką z działalnością antypaństwową w kraju, czyli upraszczając, zwalczaniem opozycji. Werbowali spośród niej agenturę, a następnie poprzez coraz bardziej skomplikowane gry operacyjne próbowali zwalczać czy inspirować niektóre działania opozycji.

Magdalena Hodak*

*Autorka w 2012 roku na łamach “Nowego Życia Pabianic” ujawniła, że Eugeniusz Debich, prezes pabianickiego koła ŚwiatowegoZwiązku Żołnierzy AK, Honorowy Obywatel Pabianic współpracował z bezpieką (ps. “Wysoki”). Po pubikacji zrzekł się funkcjii i przestał być HOP-em. Także w w tym samym publikatorze Hodak napisała o rejestracji jako TW innych HOP-ów: ks. Ryszarda Olszewskiego (ps. “Wiktor” i “Julian”). Już na łamach założonego przez siebie portalu pabianice.tv ujawniła, że w dokumenacji IPN znajduje sie informacja o zarejestrowanym jako tajny współpracownik służb bezpieczeństwa PRL ks. Janu Szubie (ps. “Ekonom”). Duchowny także ma tytuł HOP). Warto podkreślić, że zwerbowanym zwykle zakładano teczkę personalną i teczkę pracy. W przypadku wymienionych księży nie zachowały się. Niedawno na pabianice.tv Hodak opubliowała informację o tym, że późniejszy dziennikarz Roman Kubiak znalazł się w rejestrze SB jako TW o pseudonimie “Dunecki”.