HISTORIA KOMUNIKACJA

Techniczne ciekawostki Pabianic: Gdy do Łodzi wiozła nas Bipa

Warto się rozglądać – nierzadko mijamy wspaniałe relikty minionych lat. Relikty, które z pewnością rychło znikną na dobre z naszego otoczenia.

Kolej to nie tylko torowiska. W skład tkanki łączącej rozległą infrastrukturę, obiekty architektoniczne, sztab ludzi i systemy sterowania ruchem wchodzi przede wszystkim tabor. Obecnie na torach przeważają różnorodne elektryczne zespoły trakcyjne – nowoczesne Flirty Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej czy Pesy Dart PKP Intercity, a także starsze EN57 w rozmaitych formach należące do Przewozów Regionalnych.

Choć EN57 wpisały się trwale w obraz pociągów osobowych, to nie zawsze były przypisane do tej roli na naszej linii. Kilka lat temu, poza poczciwą jednostką na pociągach osobowych, można było ujrzeć skład klasyczny złożony z lokomotywy elektrycznej i wagonów, w tym także piętrowych.

Okna na korbę

Niewątpliwie najciekawszym, a zarazem mocno zapomnianym już wagonem bytującym na naszym dworcu była  piętrowa Bipa. Nazwa charakterystycznych „piętrusów” wzięła się z oznaczenia typu, gdzie duża litera „B” określa drugą klasę, litera „i” świadczyła, iż wagon nie posiada przedziałów, „p” określało typ – piętrowy, zaś „a” informowało, że mamy do czynienia z zespołem wagonów. Bipy były bowiem, niczym tramwaj, trwale złączone w cztery człony.

Wagony te produkowano w byłym NRD. Fabryka mieściła się w Görlitz. „Piętrusy” dostarczano na sieć PKP w latach 1959-1977. Do ich wnętrza prowadziły rozsuwane ręcznie drzwi, za którymi mieściły się schody na górny i dolny pokład. Cechą charakterystyczną Bip – obok ich specyficznego, oliwkowego malowania – były okna, które na górnym pokładzie otwierało się za pomocą… korby.

Na skraju wagonów zabudowano trzy niewielkie pomieszczenia – toaletę, radiowęzeł i przedział służbowy, w którym znajdował się hamulec ręczny. Ogrzewanie składu zapewniały dwie instalacje – elektryczna oraz… parowa. Ta druga wymagała sprzęgnięcia z lokomotywą posiadającą źródło gorącej pary, niekoniecznie parowozem, gdyż dawniej kotły grzewcze instalowano także w niektórych seriach lokomotyw spalinowych.

Poczta na torach

Ciekawostką były ambulanse pocztowe kursujące przez Pabianice. Były to wagony malowane pierwotnie na kolor oliwkowy, później zaś pomarańczowy. Wewnątrz mieściło się kilka przedziałów – duży bagażowy gdzie składowano przesyłki, socjalny zawierający parę wygodnych foteli dla obsługi, toaleta oraz… sortownia, gdzie na bieżąco segregowano listy i paczki.

Ambulanse pocztowe stanowiły jeżdżące urzędy pocztowe. Z racji na rosnące koszty uruchamiania wagonów pocztowych włączanych w pociągi rozkładowe, zaczęto odchodzić od ich używania, wobec czego w 2011 roku całkowicie je wycofano. Ostatnim „pocztowcem” kursującym regularnie przez Pabianice był ambulans w składzie pociągu osobowego z Łodzi do Poznania w 2003 roku. Wagon wieczorem wpinano na stacji Łódź Kaliska na koniec składu Bip i wysyłano w trasę.

Co ciekawe „pocztowce” czy też – jak zwykło się mawiać na te wagony – „gołębiarze”, miały na końcu trzy światła. Poza dwoma czerwonymi, istniało jeszcze niebieskie, które informowało o tym, że wewnątrz znajdują się funkcjonariusze pocztowi.

Zmiana warty

Po 2003 roku z pabianickich torów zaczęły znikać nie tylko ambulanse pocztowe, ale także leciwe, pordzewiałe Bipy. Choć jeszcze do 2005 sporadycznie można było ujrzeć zmęczonego życiem „piętrusa” mknącego do Łodzi.

Po likwidacji „piętrusów” na pabianickich torach krótko królowały, obok jednostek EN57, stare wagony bezprzedziałowe Bh, które cechowały się dwoma parami dwuskrzydłowych drzwi umieszczonych pośrodku pudła. Po 2008 roku domeną pociągów osobowych pozostały wyłącznie elektryczne zespoły trakcyjne, które opanowały szlak do Sieradza, Poznania, Wrocławia i Łodzi, a także obiegi pociągów pospiesznych.

17 czerwca 2018 roku na szlaku po raz ostatni pojawił się zestaw piętrowy Bipa, dogorywający na linii helskiej. Pociąg zjechał z Helu i odpłynął w niebyt historii… Za tysiące przejechanych kilometrów na górnym pokładzie – serdeczne dzięki!

Michał Kłosowski