HISTORIA

Przedwojenne Pabianice: Śnieg i mrozy

O Pabianicach i okolicach tak wiek temu pisali dziennikarze.

(20.11.1915) Z powodu zasypania śniegiem dróg podmiejskich, do Łodzi nie dowieziono należytej ilości mleka, przyczem handlarze nabiału wyzyskując sytuację, śrubowali ceny mleka do 25 kop. za litr.

(29.11.1915) Od dwóch dni mamy niezwykłe – jak na tę porę – mrozy. Wczoraj w nocy, przy bardzo wysokim stanie barometru (768), mróz dosięgnął 10° R, a chociaż w dzień zelżał do 7°, jednakże dzisiejszej nocy, przy zupełnie pogodnym niebie, ciepłomierz opadł znowu do 10° i stan taki trwa do obecnej chwili (godz. 1 po poł). Wobec dalszego wysokiego stanu barometrycznego spodziewać się należy, że mróz utrzyma się w dalszym ciągu. Sucha i jasna pogoda, choć z jednej strony wpływa dodatnio na stan zdrowotny ludności, daje się jednak bardzo we znaki biedakom, niezaopatrzonym w opał.

(21.01.1916) Do niedogodności wielkomiejskich zaliczyć musimy ociekające na chodniki z balkonów i gzymsów krople wody deszczowej lub z roztajanego śniegu. Jest to dla przechodniów istna plaga.

Idziesz, biedny przechodniu, chodnikiem i co chwila kapie ci za kołnierz woda z balkonów. Staniesz przed witryną sklepową, by się przyjrzeć czemukolwiek i nos twój znów bywa ofiarą, gdyż z gzymsu ociekają na niego krople brudnej wody. Wychodzisz na ulicę w lakierach, tymczasem chodnik przed pierwszym domem jako-tako czysty, przed następnym zaś wpadasz w błoto i kałuże, powstałe z ociekającej z balkonów wody.

Trudno wymagać od stróżów domowych, aby po każdej zadymce śnieżnej zgarniali śnieg z balkonów lub gzymsów, gdyż jest to fizyczną niemożebnością, dałoby się jednak temu zaradzić – gdyby nasi budowniczowie zechcieli obmyśleć odpowiednie rynienki do odprowadzania ściekającej z balkonów i gzymsów wody do rur deszczowych i wyuczyli blacharzy, jak takie rynienki zakładać.

Źródło: Gazeta Łódzka
oprac. Marzena Zawodzińska