FAKTY

Medialna patologia

Niemało płacimy na utrzymanie miejskiej telewizji. W zamian mamy nieobiektywne programy kiepskiej jakości.

Ile kosztuje nas telewizja Pro-MOK? Tego do końca nie wiadomo, bo stanowi integralną część działalności Miejskiego Ośrodka Kultury i nie jest prowadzona dla niej odrębna księgowość (MOK prowadzi działalność w oparciu o dotację z budżetu miasta poszerzoną o środki własne, np. wpływy z prowadzenia zajęć, bilety, granty).

Koszty związane z umowami cywilno-prawnymi dla Pro-MOK to suma ok. 20.000 zł rocznie (rejestracja programów, obróbka, archiwizacja, emisja), nie dowiemy się jednak konkretnie, ile MOK przeznacza na pensje wszystkich zatrudnionych:

– Wszyscy są pracownikami MOK i wykonują nie tylko prace związane z telewizją. Trudno zatem wyodrębnić kwotę przeznaczaną na wynagrodzenia, które obejmują tylko pracę dla Pro-MOK. Na potrzeby telewizji pracują przede wszystkim 2 osoby, a dwie pozostałe wykonują także inne czynności – wyjaśnia dyrektor MOK Maria Wrzos-Meus.

Jedną z osób pracujących “przede wszystkim” dla telewizji, jak mówi pani dyrektor, jest Krzysztof Hile – jednocześnie wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Pabianicach.

Z oświadczenia majątkowego za ubiegły rok wynika, iż legitymujący się wykształceniem średnim Hile zarobił na etacie w MOK prawie 58.500 zł. TUTAJ jego najnowsze oświadczenie majątkowe. Dla porównania – zatrudniona na kierowniczym stanowisku w ZWiK radna miejska, prawniczka Monika Cieśla zarobiła w miejskiej spółce 45 tys. zł.

Wiceprzewodniczący RM jako reporter

Hile w wyborach startował z listy Koalicji dla Pabianic Grzegorza Mackiewicza (podobnie jak dyrektor Wrzos-Meus, ona jednak nie uzyskała mandatu). Na stronie internetowej można wyczytać, że w Pro-MOK Hile jest operatorem, redaktorem i reporterem. Obsługuje m.in. konferencje prasowe w ratuszu, realizuje także tematy polityczne.

Czy takie łączenie ról jest normalne? Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska mówi, że taka sytuacja nie mieści się w głowie.

– Nie wyobrażam sobie, aby funkcję redaktora pełnił jakikolwiek radny. Przecież ten radny w ramach rady kontroluje prezydenta miasta, czy też działanie jednostek organizacyjnych. Zatem w sumie kontroluje sam siebie. Sytuacja jest absurdalna – podkreśla Szymon Osowski.

Przyjęte jest natomiast, aby wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Hile występował w charakterze reportera dokładnie w tym samym momencie, kiedy pełni mandat radnego i to siedząc za stołem prezydialnym!

Do takiej wręcz komicznej wręcz akrobacji doszło na sesji RM 24 kwietnia, kiedy to żegnano skarbniczkę miasta Annę Łosiak. Hile wstał i zaczął nagrywać podziękowania dla Łosiak. Ujęcia z telefonu komórkowego znalazły się w materiale INFO Flesz na Pro-MOK, który prezentuje… Krzysztof Hile.

Spore koszta, niska jakość

Koszty uzyskania koncesji są jednorazowe, płaci się je raz na dziesięć lat (ostatnio opłacona była w 2010 roku – ok. 1000 zł). Jak czytamy na stronie internetowej, Pro-MOK jest dostępny w sieci kablowej TOYA. W 60-tysięcznym mieście dociera do ponad 7.000 gospodarstw, ale mogą go także oglądać… mieszkańcy łódzkiego Teofilowa.

Za konserwację i naprawy kamer płacimy ok. 400-900 zł rocznie. Kwota jest trudna do przewidzenia, bo jedna z nich ma ponad 20 lat. Pozostałe koszty konserwacji sprzętu (komputery, monitory, aparaty fotograficzne) trudno oszacować, ponieważ są używane również dla ogółu działalności MOK.

W związku z rozpadającą się kamerą-emerytką, w 2018 roku poczyniono zakupy – Pro-MOK wzbogacił się o zestaw do rejestracji i obróbki materiału (w tym kamerę 4k Panasonic HC-X1, laptop, urządzenia peryferyjne i oprogramowanie). Kosztowało to 24.538,50 zł. Kamera jest profesjonalna – wyposażona w obiektyw Leica Dicomar 4k z szerokim kątem 24mm i zoomem optycznym x20. Problem w tym, że Pro-MOK cały czas nadaje w niskiej rozdzielczości (SD), wykorzystując jedynie niewielką część możliwości kamery, jeśli chodzi o jakość obrazu.

Przepraszamy, awaria

Według sygnałów mieszkańców, jakie do nas dotarły, Pro-MOKu częściej nie ma niż jest. Kolaż obok to tylko kropla w morzu zdjęć z czarnym (tudzież zielonym lub różowym) ekranem miejskiej telewizji. Jak mówi dyrektor MOK, w ubiegłym roku trzykrotnie zgłaszano awarie techniczne, ale leżały one po stronie nadawcy. – Przerwy w nadawaniu jednak nie było, gdyż naprawy wykonywano natychmiast.

21 czerwca br. widzom Pro-MOK ukazał się komunikat: “Przepraszamy, awaria systemu nadawczego” – ZOBACZ TUTAJ.

Dwa miesiące wakacji

Lipiec i sierpień to dla Pro-MOK czas urlopowy. Nowych produkcji nie ma. Kamera telewizji samorządowej nie pojawia się w spektakularnych momentach, kiedy np. prezydent w parku Wolności zapowiadał jego rewitalizację, czy otwierał wyremontowaną ze środków unijnych kamienicę, w której zamieszkali byli podopieczni domu dziecka.

Wcześniej, a nie było to w wakacje, telewizja Pro-MOK nie odmeldowała się na unikalnej akcji charytatywnej na rzecz ciężko chorego Adasia Maślanki, przedszkolaka z PM 11. Niepowtarzalnej i jedynej, bo przedstawiciele władz wystąpili w spektaklu teatralnym.

Dyrektor Maria Wrzos-Meus, której bezpośrednio podlega telewizja, powiedziała nam, że pracownicy muszą wybrać urlopy, a także dni wolne, bo w ciągu roku pracowali też w święta, soboty i niedziele.

Całkiem inaczej podchodziła do sprawy w marcu 2017 roku, kiedy obejmowała stanowisko szefowej MOK-u.

Chciałabym poszerzyć działalność telewizji Pro-MOK, by była bliżej ludzi – więcej reportaży, materiałów historycznych i młodzieżowych – usłyszeliśmy (CZYTAJ TUTAJ).

Czy można tłumaczyć się brakiem pieniędzy? Nie. Pro-MOK trąci myszką i wieje z niego nudą z powodu braku zaangażowania, inwencji, pomysłów na programy.

Jak to się robi gdzie indziej

“Lipiec to czas na naszej wakacyjne wydania!!!” – tak twórcy Telewizji Aleksandrów zapraszają do oglądania programów w “ogórkowej” formule. Nie zapominają o relacjonowaniu najważniejszych wydarzeń w lipcu. W sierpniu nowości na wizji nie ma, ale aktualne informacje ukazują się na profilu FB.

Telewizja Aleksandrów podlega bezpośrednio ratuszowi. Jej szefowa jest jednocześnie rzecznikiem urzędu. Co ciekawe w programie znajdziemy także produkcje społeczno-interwencyjne.

– Mamy pełne ręce roboty, ale i wpływ na to, co dzieje się w mieście i sporą oglądalność. W kilku mniejszych i większych redakcjach pracowałem, ale Telewizja Aleksandrów działa profesjonalnie – mówi pabianiczanin Jacek Czekalski, redaktor TA. I uzupełnia: – Oprócz dziennikarskich zadań organizujemy mnóstwo wydarzeń, współpracujemy z wieloma instytucjami i można by tak długo jeszcze wymieniać…

Z myślą o mieszkańcach Miasta i Gminy Ropczyce (woj. podkarpackie) powstała na początku ub. roku tv.ropczyce.eu (dostępna podobnie jak TA jako “kablówka” oraz w Internecie). Telewizja swoją siedzibę ma w Centrum Kultury w Ropczycach i nadaje także w wakacje.

– Działamy bardzo dynamicznie, rozszerzamy zasięg o kolejne miejscowości, nie można w dzisiejszych czasach zaniedbywać promocji – przekonuje Sylwia Ruszel, dyrektor CK w Ropczycach.

W ramach Kujawskiego Centrum Kultury funkcjonuje Inowrocławska Telewizja Miejska. Programy znajdziemy w “kablówce” i w sieci. Twórcy nie wyobrażają sobie, by nie nadawać w wakacje.

– Newsy pojawiają się na bieżąco – informuje Donata Tokoń, szefowa KCK.

Tymczasem na stronie głównej Pro-MOK widnieją takie zapowiedzi jak: Monitor Samorządowy z 2012, Nasze Sprawy z 2013, czy Gorący Temat z 2014 roku.

Tagi:

15 komentarzy do “Medialna patologia

  1. A radna pracowała cały rok czy może była na urlopie macierzyńskim czy wychowawczym?

    1. Urlop macierzyński jest płatny, radna mogła faktycznie zahaczyć o wychowaczy. W roku 2017 i 2018 zarabiała w ZWiK na porównywalnym poziomie. Wcześniej i tak mniej niż Krzysztof Hile w 2018. Ina rzecz jest jednak BARDZO INTERESUJACA jak już tak porównujemy… Otóż radny Krzysztof Hile w roku 2017 zarobił w Pro-MOK-u 45.337,89 zł, a w 2018 aż 58.441, 37 zł. To ponad 13 tys. zł więcej (ponad 1 tys. zł wiecej na miesiąc) Zastanawiać może, z czego wynika tak kolosalna podwyżka wobec tak marnych wyników pracy…

      1. Mogła wskoczyć jakaś nagroda jubileuszowa. Przy długim stażu, dla pracowników instytucji kultury, to może być nawet 300% pensji.

        1. Z przepisów wynika wprost, że 150% pensji nagrody jubileuszowej jest dla osób z 30-letnim stażem. Najwyżej zatem ok. 6 tys. złotych, a nie ponad 13 tys. zł powinien dostać p. radny. Pan Krzysztof Hile nie ma 40 lat pracy na koncie, co uzasadniałoby owe 300%. Przepracował 30 lat. https://www.infor.pl/prawo/zarobki/zarobki-i-prawo/267863,Jaka-jest-wysokosc-nagrody-jubileuszowej-dla-pracownika-samorzadowego.html
          Oczywiście zapytamy Panią Dyrektor MOK-u, na podstawie jakich przepisów taka nagroda jubileuszowa mogła zostać wypłacona osobie z 30-letnim stażem. Dziękujemy za podpowiedż.

        1. To nie był główny wątek tekstu, a dane wynikające z oświadczeń majatkowych prawdziwe. To komentujący wyczulili nas na pewne aspekty. Dlatego też będziemy rozkładać wątek na części, drążyć, bo zasługuje to na osobny temat.

  2. Absurdów jest cała kupa w …Polsce! Pan Ziobro, płacze, że TSUE blokuje mu reformę wymiaru (nie)sprawiedliwości. Ale to pan Ziobro, jednym ruchem pióra, może sprawić, że prokuratorzy utracą swe dożywotnie immunitety i będą musieli co jakiś czas, od nowa zabiegać o wybór na stołek prokuratorski, co zwiększy skuteczność prokuratur i wymiaru (nie)sprawiedliwości. Co się tam przejmować, jednym radnym…

  3. Media powinny patrzeć władzy na ręce i piętnować patologie. W opisywanym przypadku władza ma media w swoich rękach, więc o jakiejkolwiek funkcji kontrolnej nie może być mowy. Jedyna funkcja tej telewizji to tuba propagandowa władz miejskich. Jak widać, władze Pabianic czerpią pełnymi garściami z wzorców lansowanych przez PiS i TVP ?

    1. Tak, media powinny patrzeć władzy na recę, ale tu mamy do czynienia z medium finansowanym przez samorząd. Tego typu media nie ujawiajniają z natury rzeczy afer. W przypadku Pro-MOK problemem jest katastrofalna jakość (czy raczej jej brak) w stosunku do nakładów. Brak jakości, co napisaliśmy, nie dotyczy wyłącznie kwestii technicznych), a całokształtu tego przedsięwziecia. Osobiście, na miejscu, przyjrzeliśmy się np. samorządowym mediom w Aleksandrowie Łódzkim. Urząd ma tak nie tylko telewizję, ale i dwutygodnik. Co ciekawe, do redakcji usytuowanej w urzędzie, choć nie w głównym bydunku, przychodzą czytelnicy z problemami, wynikającymi także z zaniedbań urzędników. Media te zajmują się promocją Aleksandrowa Ł. ale w równym stopniu są łącznikiem między czytelnikami a władzą. Nie “jadą” po samorządowcach, ale na pniu rozwiązują bolączki, odciążając władze. Na łamach są interwencję, tematy społeczne, w żaden sposób teksty czy programy nie przypomianają topornej propagandy PRL. Trudno zatem zarzucić burmistrzowi Lipińskiemu marnotrawienie pieniedzy podatników, gdyż “jego” media im służą. Ludzie przychodza do redakcji nierzadko po pomoc, nie zdając sobie nawet sprawy, że to pismo ratusza, bo treści bardziej przypominają normalną gazetę niż pozornie niezależne gazety w innych miastach. Teksty z “40 i cztery” są mniej wobec władz “na kolanach” niż publikacje, jakie odnaleźć można w prywatnych gazetach, w którzy urzędy zamieszczają ogłoszenia. A burmistrz Aleksandrowa Ł. rządzi już 17 lat. Miasto to ma tytuł “Perły Samorządu”.

  4. Promok jest transmitowany również w sieci kablowej UPC, w jakości chyba jeszcze gorszej niż w TOYI, w systemie analogowym. W UPC nic nie wiedzą o możliwościach transmisji cyfrowej (nawetSD), a za złą jakość programu winią producenta czyli PROMOK, a na YOU TUBE można obejrzeć poszczególne programy w jakości nawet HD. Gdzie tkwi błąd na styku producent – nadawca, jakiej jakości program jest wysyłany do sieci kablowych, czy mamy umowy na nadawanie PROMOKu w tych sieciach. Kto zajmuje się sprawami techniki w tej”firmie”. A realizacja transmisji z wszelkiego rodzaju koncertów czy z MOKu, Zamku czy kościoła Piotra i Pawła woła o pomstę do nieba, np poziom dźwięku, równowaga dźwięku koncertu i komentarza redakcji, statyczność ustawienia kamery – koncert ucznów szkoły muzycznej, mniejsi muzycy mają pulpit z nutami zamiast twarzy bo kamera ustawiona jest na centrum sceny. itp, itd.

  5. Nigdy nie widziałem tego kanału w tv i nawet nie wiedziałem, że on jeszcze istnieje u nas w mieście.
    Jak można utrzymywać takie coś skoro tak mało osób ogląda? U Pana Krzysztofa chyba czas się zatrzymał i żadnego rozwoju nie ma, prócz rozwoju zarobków.

  6. To dopiero teraz się wszyscy domyślili? Od dawno wiadomo było, że tv promok to tylko dobrze pokazywało BSR i PO. Za lata “pracy” pan redaktor został wynagrodzony i mógł startować na radnego. Wiele osób widziało go w tv więc zagłosowali.

Comments are closed.